Nie dopuścimy do zniszczenia zakładu - mówią pracownicy Fabryki Pił i Narzędzi Wapienica w Bielsku-Białej. Karteczkę tej treści powiesili wczoraj przed wejściem do firmy. Pojawiły się także transparenty wszystkich związków zawodowych działających w zakładzie. Ludzie nie chcą nowego właściciela. Zapowiedzieli, że nie wpuszczą go do środka. Ogłosili pogotowie strajkowe.
Zakład z tradycjami
Fabryka jest dobrze znana nie tylko w Bielsku-Białej, ale w całej Polsce. Istnieje od 80 lat. Produkty znalazły uznanie w 60 krajach świata.
- Stany Zjednoczone, Kanada, Niemcy, Bliski Wschód - wymienia Bogdan Skrzydelski, przewodniczący ,Solidarności 80" w zakładzie.
Od 1997 roku właścicielem "wapienickich pił" jest Narodowy Fundusz Inwestycyjny 9. Przed kilkoma miesiącami zakład został wystawiony na sprzedaż. O zakupie myślała załoga, ale szybko okazało się, że przerasta to możliwości finansowe ludzi. Fundusz rozpisał przetarg na sprzedaż. Pojawiło się kilku chętnych. W ostatecznej rozgrywce zostały dwie oferty. W końcu wybór padł na rodzinną firmę z Wrocławia.
- Przyjechali do Bielska. Zrobili na nas dobre wrażenie. Wprawdzie nie udało nam się wynegocjować pakietu świadczeń pracowniczych, ale byliśmy zadowoleni z rozmów. Tym bardziej, że w umowie sprzedaży miał się pojawić zapis o zainwestowaniu 7 milionów złotych do 2006 roku. To oznaczałoby zwiększenie zatrudnienia - mówi Janusz Podstawny, szef OPZZ.
Umowy nie będzie
We wtorek w Warszawie miała zostać podpisana umowa między NFI, a firmą z Wrocławia. Nic z tego. Związkowcy własnymi kanałami dowiedzieli się, że w ostatniej chwili znalazł się nowy chętny do kupna ich firmy. Zaoferował większe pieniądze. Prawdopodobnie to on przejmie Wapienicę.
- Wiemy, co zrobił z Metalurgią w Radomsku. Wyprowadził pieniądze z firmy. Wypowiedzenia dostało około 100 osób. Nie chcemy powtórki w Bielsku-Białej - tłumaczą swoje obawy związkowcy.
Wczoraj załoga zebrała się na masówce. Ludzie jednogłośnie poparli decyzję związków zawodowych o podjęciu akcji protestacyjnej.
- Z oburzeniem przejęliśmy informację o manipulacjach przy sprzedaży naszej fabryki. Nie ma i nie będzie zgody na sprzedaż naszej firmy pseudoinwestorom, którzy tylko handlują spółkami, nie interesując się rozwojem i losem załogi, czego dowodem są spółki przejęte przez nich - czytamy w piśmie, które zostało wysłane m. in. do wojewody śląskiego Lechosława Jarzębskiego i premiera Marka Belki.
Właściciele za drzwiami
Od czerwca prezesem zakładu w Wapienicy jest Jerzy Miciek. Chociaż jest w Bielsku-Białej bardzo krótko, za jego kadencji zakład zaczął przynosić zyski. Miciek jest chwalony przez załogę. Wczoraj wrócił do Wapienicy prosto z Warszawy.
- Nie ja sprzedaję, ani kupuję zakładu. Nie jestem stroną w tej sprawie. Moim zadaniem jest dobre zarządzanie firmą. Tak, żeby przynosiła zyski. Od panów dowiedziałem się o tym, co wydarzyło się w czasie spisywania umowy. Jadąc do Bielska nie wiedziałem także nic o proteście. Nie znam firmy, która - jak mówią związkowcy - miałaby nas przejąć. Zamieszanie wokół zakładu niczemu dobremu nie służy. Firma jest tego warta, żeby dalej funkcjonowała. Przyszłość należy do nas - powiedział dziennikarzom.
Związkowcy zaczęli wczoraj dyżury przy wejściu. Zapowiedzieli, że będą wszystkich dokładnie legitymowali.
- Nie wpuścimy tutaj pseudoinwestorów - tłumaczą.
Po południu nowi właściciele pojawili się w Bielsku-Białej. Zapewnili załogę, że nie będzie zwolnień. Nie zostali wpuszczeni do zakładu.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?