MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ratujcie ten szpital!

tomasz wolff
Dorota Jurczyk pracowała kiedyś w tym szpitalu. Martwi się, że jest w złym stanie.  tomasz wolff
Dorota Jurczyk pracowała kiedyś w tym szpitalu. Martwi się, że jest w złym stanie. tomasz wolff
Po poprawkach można tutaj zrobić niezły interes. Będą przyjeżdżali ludzie z całej Europy. Dziś szpital wymaga natychmiastowego remontu — mówi Dorota Jurczyk, Szkotka z urodzenia, od kilkudziesięciu lat mieszkająca ...

Po poprawkach można tutaj zrobić niezły interes. Będą przyjeżdżali ludzie z całej Europy. Dziś szpital wymaga natychmiastowego remontu — mówi Dorota Jurczyk, Szkotka z urodzenia, od kilkudziesięciu lat mieszkająca w Polsce. Ostatnio trafiła do oddziału gruźlicy i chorób płuc szpitala w Bystrej. Po tym, co tam zastała, skontaktowała się z redakcją „Dziennika Zachodniego”. Ma nadzieję, że dzięki artykułom Katowice przychylniej spojrzą na placówkę i sypną groszem na generalny remont. Lekarze mówią o niej: „Idealistka”.


Szkocki pacjent

Dorota Jurczyk urodziła się w 1927 roku w szkockim Edynburgu. Przyszłego męża, Polaka z krwi i kości, urodzonego w Czechowicach-Dziedzicach, poznała, pracując w polskoszkockim stowarzyszeniu. Do jego zadań należało między innymi niesienie pomocy rannym żołnierzom.

— Przyszły mąż był moim pacjentem. Ślub wzięliśmy w połowie 1947 roku — wspomina Szkotka.

Jej przyjazd do ojczyzny męża władze obłożyły wieloma warunkami. Mogła wjechać do Polski pod warunkiem, że już w niej zostanie. Mąż także mógł wrócić do kraju, ale o Szkocji musiał zapomnieć. Przyjechali oboje.


Poproszę dziecko krowy

— W moich żyłach nie płynie ani jedna kropla krwi polskiej — mówi Szkotka. Mimo blisko 50 lat pobytu w naszym kraju, wciąż mówi z charakterystycznym akcentem.

Polskiego uczyła się sama, po drodze zaliczając zabawne sytuacje językowe. Kiedyś weszła do sklepu mięsnego po cielęcinę. Stała w kolejce za mięsem, miała więc czas, żeby zobaczyć w słowniku, jak jest po polsku cielęcina. Nie znalazła. W końcu poprosiła sprzedawcę: „Kilogram dziecka od krowy”.

Później przez wiele lat uczyła języka angielskiego w szkołach w Zgierzu i BielskuBiałej. Kiedy władze położyły kreskę na języki obce w szkołach, załapała się do pracy jako pielęgniarka. Dyplom zdała w Pabianicach. Wykorzystała doświadczenia z pracy z rannymi żołnierzami w Szkocji. Przez jakiś czas pracowała w szpitalu w Bystrej.


Wróciła i była w szoku

Dorota Jurczyk ma problemy z krtanią. Wylądowała w szpitalu, w którym kiedyś pracowała. Nie spodziewała się, że przeżyje taki szok. Lekarze i pielęgniarki na europejskim poziomie, ale warunki, w jakich przyszło im pracować, odbiegają daleko od wszelkich norm.

— Kiedyś wszystko było tutaj pięknie utrzymane, budynek i jego otoczenie. W szklarniach chorzy hodowali pomidory. Dziś wszystko popadło w ruinę. Rozmawiałam z lekarzami. Mówili, że nie mają pieniędzy na remonty. To niemożliwe. Podlegamy przecież pod Katowice, a one dostają swoją pulę w euro — dziwi się kobieta.

— Jest jeszcze czas, żeby uratować ten budynek — dodaje i prosi o zainteresowanie sprawą władze gminy, województwa, katowicki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto