MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z komisarzem Robertem Sochą, dowódcą Służby Kandydackiej Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji w Bielsku-Białej

Anna Góra
Komisarzem Robert Socha.
Komisarzem Robert Socha.
Dziennik Zachodni: Jest pan zwolennikiem zaostrzenia dyscypliny w szkole? &nbsp Robert Socha: Jestem zwolennikiem dyscypliny, ale nie drylu wojskowego.

Dziennik Zachodni: Jest pan zwolennikiem zaostrzenia dyscypliny w szkole?
&nbsp
Robert Socha: Jestem zwolennikiem dyscypliny, ale nie drylu wojskowego. Wprowadzanie jej nie może polegać na tym, że dorosły - któreś z rodziców lub nauczyciel - coś każe, a dziecko musi się do tego bez pytania dostosować. Najważniejsze jest jasne określanie reguł od najmłodszych lat, a potem ich egzekwowanie. Im później zaczyna się je wprowadzać, tym jest to trudniejsze. Jeśli dziecko otrzymuje karę, musi wiedzieć za co. Ważna jest również konsekwencja. Trudno mu stosować się do reguł, jeśli co innego mówi nauczyciel, co innego rodzic, a jeszcze inaczej mówią koledzy lub internet. Wtedy dziecko czuje się rozbite i wybiera najłatwiejsze rozwiązanie.

DZ: Czy dzieciom brakuje dobrych wzorców?

RS: Przekazy medialne są przesycone przemocą. Dorośli z najbliższego otoczenia dzieci też nie przestrzegają norm społecznych. Świadkowie przestępstw pozostają bierni podczas zdarzenia i po nim. Często widząc cudzą krzywdę, odwracają wzrok, a dzieci to naśladują.

DZ: Jak można scharakteryzować przestępczość najmłodszych?

RS
: Od początku lat 90. rośnie w Polsce liczba brutalnych zachowań dzieci i młodzieży, zwłaszcza dokonywanych ze szczególnym okrucieństwem. Co gorsza, zabronionych czynów dopuszczają się coraz młodsze dzieci, często bez powodu, bez widocznej racjonalnej motywacji - tak dla ubawu. Narasta też skłonność do przemocy wśród dziewcząt; mają skłonność do działań szczególnie niebezpiecznych dla zdrowia, a nawet życia i nakłaniają do przestępstwa. Agresja coraz częściej skierowana jest w stronę dorosłych. Młodzież chce osiągnąć sukces za wszelką cenę, dlatego sięga po alkohol i środki odurzające. Towarzyszy temu upowszechnianie się zjawiska prostytucji młodzieżowej i dziecięcej.

DZ: A dorośli są bierni? Jak wytłumaczyć te zjawiska?

RS: Przede wszystkim brakiem reakcji dorosłych na zachowania agresywne. Nauczyciele nie próbują się przeciwstawiać. Boją się podejrzeń ze strony dyrektora, że nie radzą sobie w trudnych sytuacjach. Dyrektorzy zaś zrobią wszystko, by ktoś nie pomyślał, że w placówce, którą kierują, dzieje się coś złego. Takie postawy rodzą poczucie bezkarności. Nie bez znaczenia jest pogłębiające się rozwarstwienie ekonomiczne społeczeństwa. Każde dziecko ma swoje potrzeby i pragnienia, ale nie zawsze sytuacja materialna rodziców pozwala je realizować. Stąd kradzieże i wymuszenia. No i wreszcie brak zainteresowania rodziców swoimi dziećmi - nie wiedzą, z kim się one spotykają, gdzie wychodzą, co robią w wolnym czasie.

DZ: Czyżby rodzice nie zdawali sobie sprawy z zagrożeń?

RS: Wiedzą o zagrożeniach, ale nie identyfikują ich z własnymi dziećmi, nie potrafią ich odnieść do swojej sytuacji. Najlepszym przykładem jest internet. Rodzicom wydaje się, że jeśli syn lub córka siedzą w domu przy komputerze, nic im nie grozi. Nie widzą niebezpiecznych treści, jakie się szerzą, choćby internetowej pedofilii. Niedawno prowadziłem spotkanie w szkole podstawowych w centrum miasta dla rodziców dzieci klas czwartych, piątych i szóstych. Odbywało się tuż po zebraniu, a przyszło na nie tylko 13 osób.

DZ: A czy zjawiska agresji i przemocy należy nagłaśniać?

RS Moim zdaniem, jest to potrzebne między innymi po to, żeby rodzicom, opiekunom i nauczycielom uświadomić zagrożenia. Pytanie tylko, jak robić to dobrze. Jeśli zdarzy się coś bulwersującego, z czasem zainteresowanie mediów słabnie i nikt nie rozlicza instytucji, których obowiązkiem było wyciągnięcie wniosków i działania zmierzające do zmiany sytuacji. Często ważny raport trafia na półkę, a o zaleceniach szybko się zapomina. A najskuteczniejsze są konsekwencja i długofalowa profilaktka.

Niepokojące statystyki

Czyny karalne popełniane przez osoby poniżej 18. roku życia stanowią ok. 5 proc. wszystkich przestępstw notowanych w Polsce. W 2005 roku policja odnotowała ich prawie 71,5 tys., czyli 2 tys. więcej niż cztery lata wcześniej. W województwie śląskim nieletni sprawcy popełnili w 2005 roku 8,8 tys. czynów karalnych. Najwyższy odsetek wśród nich stanowią kradzieże (18 proc.), kradzieże z włamaniem (13 proc.), a także rozboje, kradzieże i wymuszenia rozbójnicze (12 proc.). Niebagatelny jest też zasięg przestępczości narkotykowej - stanowi aż 17 proc. wszystkich przestępstw popełnianych przez dzieci i młodzież na Śląsku. Czynów karalnych dopuszczają się nawet dzieci poniżej 13. roku życia. W 2005 roku zanotowano 2.085 zdarzeń, w tym 172, których wynikiem był uszczerbek na zdrowiu; prawie tyle samo stanowiły bójki.

Najwięcej przestępstw - w przeliczeniu na 1.000 mieszkańców - popełnili nieletni w Gliwicach, Dąbrowie Górniczej (ponad 50), Siemianowicach Śląskich, Zabrzu i Katowicach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Premier Izraela stanie przed Trybunałem w Hadze? Jest wniosek o areszt

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto