MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Marcinem Broszem, trenerem Podbeskidzia Bielsko-Biała

Rozmawiał: Łukasz Klimaniec
Marcin Brosz: Podbeskidzie zdecydowanie prze do przodu. A w takiej sytuacji praca jest łatwiejsza i sprawia przyjemność.
Marcin Brosz: Podbeskidzie zdecydowanie prze do przodu. A w takiej sytuacji praca jest łatwiejsza i sprawia przyjemność.
PDZ: Awans z Koszarawą Żywiec do trzeciej ligi, udana jesień w Podbeskidziu - patrząc na ostatnie 12 miesięcy może pan chyba powiedzieć: to był dobry rok w mojej karierze? Marcin Brosz: Rok jest dobry, bo...

PDZ: Awans z Koszarawą Żywiec do trzeciej ligi, udana jesień w Podbeskidziu - patrząc na ostatnie 12 miesięcy może pan chyba powiedzieć: to był dobry rok w mojej karierze?

Marcin Brosz: Rok jest dobry, bo... zdrowi jesteśmy. Wszystko się układa. Praca to też konsekwencja tego, co się dzieje w domu, w rodzinie. Jeśli wszystko jest poukładane, dopisuje zdrowie, to wtedy więcej czasu można poświęcić właśnie pracy i na niej się koncentrować. To, że mamy taki fajny rok, to właśnie konsekwencja tego, że ogólnie jest... fajnie.

PDZ: Wrócimy jeszcze do połowy roku. Wahał się pan, podejmując decyzję: odejść z Żywca czy zostać w Żywcu?

MB: Propozycja Podbeskidzia była bardzo konkretna i sprecyzowana. To, co mi się w niej podobało to fakt, że jako trener byłem obserwowany przez działaczy. Podobają mi się takie rzeczy. Bo to oznacza, że zespół jest budowany z wizją. Klub miał wizję, chciał budować zespół od fundamentu. Podbeskidzie podeszło do mnie bardzo profesjonalnie. Moja nominacja nie była dziełem przypadku tylko decyzją przemyślaną. I to był najważniejszy argument. Poza tym pamiętajmy, że Podbeskidzie grało w drugiej lidze. Dla mnie to był też awans zawodowy.

PDZ: Z perspektywy pół roku jaką notę wystawia sobie pan za pracę w Bielsku-Białej?

MB: Trenera rozliczają wyniki i to jest nota dla mnie. Ale to był pierwszy, wstępny etap poznawania się pomiędzy mną a zespołem. Prawdziwa ocena będzie teraz, po kolejnym półroczu. Po pierwszych spotkaniach zaplanowaliśmy sobie coś razem. To długoterminowe planowanie, ale chcemy, by coś z tego wyszło. Jako trener mam luksus pod tym względem, że klub idzie do przodu. To nie są małe kroczki, ale siedmiomilowe kroki. Dlatego pracuje mi się lepiej. Organizacyjnie stajemy się mocni. Jeśli jestem w stanie wprowadzić w życie moje pomysły, a klub staje na głowie bym jako trener mógł je realizować, to jest to komfort. Podbeskidzie zdecydowanie prze do przodu. A w takiej sytuacji praca jest łatwiejsza i sprawia przyjemność.

PDZ: Mówi pan, że notę wystawiają panu wyniki zespołu. Co pan widzi patrząc w tabelę drugiej ligi i 10 miejsce Podbeskidzia: dobrze wykonaną robotę, brak kilku punktów, czy może nadwyżkę wykonanej pracy?

MB: Ciężko dywagować - mogliśmy mieć przecież słabszy początek i nie wiadomo, co by było. Stało się tak, że mieliśmy słabszy koniec rundy. Ale nie słabszy pod względem piłkarskim, tylko punktowym. Różnie mogło być na Śląsku Wrocław czy w meczu ze Stalą. I tych punktów byłoby więcej. Ale mamy tyle punktów, ile mamy. Chcemy iść do przodu. Straconych punktów nikt nie zwróci. Nam pozostaje pracować, iść do przodu i jako zespół prezentować się jeszcze lepiej.

PDZ: Niektórzy piłkarze zwracali uwagę, że przyszedł trener, który wziął ich dosłownie za rękę i poustawiał na boisku jak trzeba. Ma pan wrażenie, że zawodników trzeba było prowadzić, pokazywać im futbol niemal od podstaw?

MB: To przesada. Klub ma dobrych piłkarzy. To nie są przypadkowi zawodnicy. Bardzo dobrze się z nimi pracuje i, co jest najważniejsze, oni chcą pracować. Starałem się realizować to, co sobie zaplanowaliśmy. Trener i współpracownicy mogą tylko piłkarzom wskazać drogę. Ale to piłkarze są najważniejsi. Oni muszą wykonać tę pracę i zaufać nam, że podążamy w dobrym kierunku. A praca jest ciężka i żmudna. Cieszy mnie, że piłkarze widzą w niej swoją szansę. Jest wzajemne zaufanie między trenerem a piłkarzami.

PDZ: A łatwo panu zaufali? Przecież jest pan niewiele starszy od nich (Brosz ma 34 lata, podczas gdy np. Grzegorz Pater 33 lata - red.) Łatwo było zbudować autorytet wśród piłkarzy?

MB: Bardzo mi pomogli starsi zawodnicy. Chyba wiedzieli, że nie będzie mi łatwo. I pomagali. To trzeba docenić. Mieć takich zawodników, jakich mam w Podbeskidziu, chciałby mieć każdy trener: zdyscyplinowanych, a zarazem takich, którzy potrafią pomóc. Nie trzeba nic mówić. Oni trzymają szatnię w ryzach, a zarazem potrafią sami być zdyscyplinowani. Ułatwili mi bezbolesne przejście z piłkarza na trenera. A przecież w różnych klubach różnie bywa.

PDZ: Czy wiosną Podbeskidzie zagra jak jesienią? A może ma pan inny pomysł na grę, taktykę?

MB: Chcemy grać lepiej, bo w sporcie chodzi o progres. Trzeba być lepszym, niż w poprzedniej rundzie. Wtedy kibice będą chcieli przychodzić i docenią naszą pracę. Podnieśliśmy sobie poprzeczkę i chcemy iść do przodu.

PDZ: Będzie dużo zmian w kadrze zespołu?

MB: Zmian było dużo pół roku temu. Teraz tym zawodnikom trzeba dać czas, by spokojnie popracowali, by scementowali się jako zespół. To jest najważniejsze. A zamiany, jeśli będą, to kosmetyczne. Po analizie rundy w miejsca, które wymagają uzupełnienia, będziemy chcieli pozyskać zawodników. Ale to nie będą piłkarze, którzy od razu wskoczą do pierwszego składu. Najpierw będą musieli udowodnić, że są lepsi od tych chłopaków, którzy grają w Bielsku.

PDZ: Trenujecie od 11 grudnia. Dlaczego tak wcześnie?

MB: Tak trenuje cały świat. Tylko w Polsce mamy przerwę. Bolączką naszej drugiej ligi jest to, że kończymy w listopadzie, a zaczynamy w marcu. Pierwsza liga natomiast nam odskakuje. Ekstraklasa kończy rozgrywki w grudniu, a zaczyna już w lutym. Jakościowo robi się przepaść. Dla piłkarza nie ma nic gorszego niż brak treningów. A my chcemy niwelować różnicę. Porobiliśmy pewne badania, z których wyciągnęliśmy pewne wnioski. Teraz chcemy pracować trochę inaczej. To okres, w którym możemy zrobić coś więcej, niż później w okresie startowym. Pracujemy indywidualnie nad piłkarzami, żeby oni indywidualnie podnieśli swoje umiejętności. A liga zweryfikuje, czy to był dobry pomysł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto