Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z trenerem Podbeskidzia Robertem Kasperczykiem

Łukasz Klimaniec
KLM
Z trenerem Podbeskidzia rozmawiał Łukasz Klimaniec.

Prezes Okrzesik zaprosił już pana na obiecany posiłek, o którym mówił pan po meczu z Sandecją?

To była taka umowa - jedliśmy obiad, za który, tak na marginesie, ja płaciłem (śmiech). Powiedziałem wtedy prezesowi, że następny obiad on postawi, jeśli awansujemy do ekstraklasy. Prezes na to przystał, a ja nie zamierzam odpuścić. Ale jeszcze obiadu nie jedliśmy. Prezes ma bardzo dużo pracy, zresztą ja też. Co prawda sezon jeszcze się nie skończył, ale już jesteśmy beniaminkiem ekstraklasy. Skrzynki mailowe zapychają się ofertami menedżerów z różnych stron. Nie tylko Europy, ale i świata.

W sobotę kibiców czeka wielka feta. Pan już nacieszył się tym wszystkim?

Nie. Szczerze mówiąc, do końca jeszcze nie dotarło to do nas. Gdy chłodnym okiem oglądaliśmy samych siebie po ostatnim gwizdku z Sandecją, najpiękniejsza była naturalność i spontaniczność. Nikt tego przecież nie wyreżyserował. Braliśmy pod uwagę, że Flota jednak wygra z Termalicą i nawet w przypadku naszego zwycięstwa może być potrzebna jeszcze wygrana w Kluczborku. Tymczasem okazało się, że "Cichos naszym przyjacielem jest" i w 96. minucie wyrównał w Świnoujściu na 2:2. A my wygrywając z Sandecją zrobiliśmy resztę... Myślę, że ochłoniemy po sobocie.

Ma pan świadomość, że przeszedł do historii Bielska-Białej?

Bielsko-Biała zawsze mi się podobała. Zawsze. I nie jest to żadna kurtuazja. Z kolegami za młodych czasów jeździliśmy do Wisły, do Ustronia. Te tereny są piękne. Gdy więc dostałem propozycję pracy w Bielsku-Białej stwierdziłem, że albo przejdę do historii tego klubu, albo z hukiem wyjadę. Dobrze wiedziałem, jakie są tu możliwości - wcześniej pałętałem się po klubach, które organizacyjnie stały zdecydowanie niżej. Wiedziałem też, jakie są oczekiwania po poprzednich udanych sezonach. Poprzeczka była zawieszona wysoko. Choć kiedy obejmowałem zespół, ten był akurat w dołku.
Cieszę się, że udało się zebrać taką grupę ludzi, która wprawdzie nie rzucała na kolana w środowisku - także medialnym - a jednak stworzyła monolit, zespół, który znakomicie się rozumiał. Osiągnęliśmy wiele. Nie tylko historyczny awans do ekstraklasy, ale i historyczny awans do półfinału Pucharu Polski. Piętnaście minut zabrakło nam do finału.

Nie jest pan zaskoczony, że tak szybko się panu udało? Jedną rundę walczył pan o utrzymanie, a zaraz później bił się o awans...

W poniedziałek byłem na konferencji trenerów w Warszawie. Starsi szkoleniowcy - Orest Lenczyk, Henryk Kasperczak, trener Małowiejski gratulowali właśnie tego, o czym pan mówi: biłeś się chłopie o utrzymanie do ostatniej kolejki, czytaliśmy, że wygraliście z Flotą mecz o życie; w nowym sezonie miały się liczyć GKS, Pogoń, Piast, a dla was sukcesem miało być piąte, szóste miejsce.
Okazało się jednak, że to Podbeskidzie i ŁKS rozdawały karty. Od trzeciej kolejki balansowaliśmy między pierwszym a drugim miejscem. Potem dołączył ŁKS i tak już zostało. To wielka sztuka, bo nie pamiętam, by dwie drużyny od trzeciej czy czwartej kolejki zdominowały ligę.
Patrząc na potencjał obu drużyn - ŁKS i nasz, wydaje się, że nasi chłopcy mają jeszcze coś do udowodnienia. Chcą zapracować na nazwiska. Taki Mięciel, Smoliński, Kaczmarek już nie muszą.

Co Podbeskidzie może zaoferować ekstraklasie?

Chciałbym, by Podbeskidzie dało ekstraklasie to, co w Pucharze Polski. Ciężko porównywać mecz pierwszoligowy ze spotkaniem w ekstraklasie, bo to inna para kaloszy. Ale dwumecze z Bełchatowem, Wisłą, czy Lechem pokazały, że odległość nie jest aż tak daleka. Dziennikarze z TVP Sport mówili nam po meczu z Lechem, że jeśli awansujemy, wniesiemy coś nowego i świeżego. Mądrą grą i zaangażowaniem nasi zawodnicy potrafią zneutralizować auty rywala, a wykorzystać swoje. I takie Podbeskidzie chcielibyśmy w ekstraklasie.
Nie należy spodziewać się wielkich nazwisk w transferach. Raczej zawodników, którzy mentalne będą do nas pasować. Takiego Podbeskidzia chcemy. Zmiany będą, nigdy nie ukrywaliśmy przed zawodnikami, że wzmocnienia będą. Ale nie będzie rewolucji kadrowej. Nie ma takiej możliwości, by zespół, który zrobił awans, przestał istnieć. Pewne schematy gry, postaci w tym zespole, są tak kluczowe, że byłoby samobójstwem, byśmy w ekstraklasie robili coś nowego. Nawet w oparciu o piłkarzy, którzy mają za sobą przeszłość ekstraklasową.

Wybierzcie najlepszego piłkarza Podbeskidzia w tym sezonie. Głosujcie w naszym plebiscycie, który znajdziecie tutaj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto