W ten weekend narciarze pojawili się w kolejnych beskidzkich miejscowościach - Wiśle, Istebnej i Korbielowie. Niektóre stacje, wykorzystując kilka dni śnieżnej i mroźnej pogody, zdecydowały się naśnieżyć stoki i rozpocząć sezon. Niestety, inauguracja wypadła na weekend, kiedy w Beskidach pojawił się halny zwany także śniegojadem, w sobotę i niedzielę temperatury były na plusie, cały czas świeciło słońce. Na stokach pojawili się najbardziej zapaleni miłośnicy dwóch i jednej deski. Nie żałowali.
Naśnieżone stoki, temperatura na plusie
- Pierwszy raz w tym sezonie jesteśmy na nartach. Nie mogliśmy się doczekać. Wybraliśmy się do Nowej Osady, bo chyba nie ma zbyt wiele ośrodków do wyboru - powiedział Szymon z Bielska-Białej, który przyjechał na narty do Wisły z trójką dzieci.
Władysław Sanecki z Nowej Osady stwierdził, że udało im się naśnieżyć stok, więc zdecydowali się otworzyć ośrodek. - Ruch umiarkowany, żeby nie powiedzieć, że słaby. Chyba w ciągu tygodnia wyciąg będzie nieczynny, bo pogoda nie bardzo się zapowiada - ma być ciepło i wietrznie. Narciarzy także nie spodziewamy się wielu, więc pewnie ruszymy ponownie w przyszłym tygodniu - zapowiedział Władysław Sanecki. Dodał, że jeśli chodzi o obostrzenia sanitarne wprowadzone w związku z epidemią koronawirusa, to narciarze postępowali odpowiedzialnie - mieli maseczki, trzymali dystans.
- Warunki są doskonałe - świetnie przygotowana trasa, zero przetarć, mało narciarzy, piękna słoneczna pogoda. Czego chcieć więcej? - śmiała się Bożena Kuczera z Wisły, którą spotkaliśmy w Nowej Osadzie.
Sezon narciarski inny niż zwykle
Rafał Malborczyk z Bielska-Białej sezon narciarski zainaugurował wczoraj, dzisiaj jeździł w wiślańskiej stacji Siglany. Stwierdził, że jak na taką temperaturę to warunki były w porządku, wystarczająca ilość śniegu, może trochę było za miękko, ale w sumie nie narzekał. - Myślę, że ten sezon będzie inne niż zwykle, głównie z racji ograniczeń wprowadzonych w związku z pandemią - stwierdził Rafał Malborczyk.
- Po pierwszych bojach z temperaturą udało nam się naśnieżyć stok i ruszyć. Warunki mamy bardzo fajne. W dobie Covidu zaczynamy sezon bardzo nietypowy. I dla narciarzy, i dla nas - podkreślił Janusz Tyszkowski, szef ośrodka Skolnity w centrum Wisły. Dodał, że na razie ruch jest umiarkowany. - Ludzie nie wierzą, że stoki są przygotowane, bo temperatury nie wskazują na to, że można jeździć na nartach. Planujemy, że w tygodniu też będziemy otwarci - powiedział Janusz Tyszkowski. Nie ukrywał, że to będzie bardzo ciężki sezon. - Decyzje zmieniają się z dnia na dzień. I to jest dla nas problemem. Problemem jest także to, że jesteśmy naczyniami połączonymi z hotelami i gastronomią. Nie wyobrażam sobie ferii w dwa tygodnie. Postulujemy, żeby te ferie wydłużyć, a nie skracać. A te dwa dni, kiedy jesteśmy otwarci, pokazują, że ludzie są spragnienie aktywności, świeżego powietrza. Jeśli galerie potrafią pracować w obostrzeniach sanitarnych, to my także potrafimy - powiedział Janusz Tyszkowski. Dodał, że zdarzyły się przypadki, iż ktoś nie zakrył nosa i trzeba było mu przypomnieć, ale generalnie ludzie się starali przestrzegać zalecenia sanitarne, bo wiedzą, że od od tego zależy funkcjonowanie ośrodków.
- Jak na początek sezonu, warunki są bardzo dobre - ocenił Dawid z Cieszyna, który jeździł na snowboardzie w wiślańskiej stacji Skolnity. - Według mnie te obostrzenia sanitarne na stokach są bezsensowne - tutaj jesteśmy na świeżym powietrzu, ludzie i tak starają się jeździć z dala od siebie, zakrywania nosa nic nie daje - stwierdził Dawid.
Marek Kostka przyjechał poszusować w stacji Skolnity wraz ze znajomymi z Opola. - W tym roku pierwszy raz na nartach. Szkoda, że jest tylko jeden stok. Myślę, że i tak będzie fajna zabawa - powiedział Marek Kostka.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?