Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmierć w szoferce

TADEUSZ JACHNICKI
W tej kabinie ciężarówki w nocy z wtorku na środę zginął mężczyzna.   /   TADEUSZ JACHNICKI
W tej kabinie ciężarówki w nocy z wtorku na środę zginął mężczyzna. / TADEUSZ JACHNICKI
Widmo śmierci krąży nad powiatem oświęcimskim. Tylko w ciągu ostatnich pięciu dni w tragicznych okolicznościach życie straciło pięć osób. Trzy odebrały sobie życie.

Widmo śmierci krąży nad powiatem oświęcimskim. Tylko w ciągu ostatnich pięciu dni w tragicznych okolicznościach życie straciło pięć osób. Trzy odebrały sobie życie. Okoliczności śmierci Wietnamczyka mieszkającego w Oświęcimiu nadal nie są jasne. Trudno powiedzieć, czy mężczyzna w sobotę sam wbił sobie nóż w brzuch, czy też ktoś mu w tym pomógł. Przyczyny śmierci powinna wyjaśnić sekcja zwłok. Jej wyniki poznamy w przyszłym tygodniu. To jednak nie koniec śmiertelnej serii.

W nocy z wtorku na środę około 1.30 na parkingu przy ulicy Ofiar Oświęcimskich, nieopodal KWK Brzeszcze w ogniu stanęła ciężarówka. Wydobywające się z szoferki mercedesa dym i ogień zauważył pracownik Nadwiślańskiego Zakładu Ochrony Mienia, spółki która strzeże kopalni. Ochroniarz natychmiast zawiadomił policję. Na miejsce przybyła również ekipa z jednostki straży pożarnej przy KWK Brzeszcze. Mundurowi rzucili się na ratunek. W stojącej w ogniu szoferce było bowiem dwóch mężczyzn. By dostać się do środka, musieli wybić szybę w drzwiach ciężarówki. Chwilę później wyciągnięli na zewnątrz nieprzytomnych mężczyzn. W oczekiwaniu na pogotowie przystąpili do reanimacji. Na lekarzy z Oświęcimia nie trzeba było długo czekać. Kilka minut później również stawili się na miejscu. Okazało się, że na ratunek w przypadku jednego z mężczyzn, Grzegorza S. z Radzymina Podlaskiego, było za późno. U drugiego w wyniku reanimacji przywrócono pracę serca i płuc. W ciężkim stanie odwieziono go do oświęcimskiego szpitala. Lekarze podejrzewali, że w wyniku zatrucia czadem i toksycznymi oparami dojdzie do uszkodzenia mózgu mężczyzny. Na szczęście tak się nie stało. Kilka godzin później poparzona ofiara, czyli 27-letni Mariusz B. z Radzymina Podlaskiego, odzyskała przytomność. Kierowca wozu był jednak w ogromnym szoku, nie pamiętał nawet wieku towarzysza podróży.

Przyczyną tragedii po raz kolejny był brak wyobraźni. Mężczyźni przejechali w nocy do Brzeszcz z Radzymina Podlaskiego ze śrubami do kopalni. Na rozładunek musieli jednak poczekać do rana. Noc przyszło im spędzić w samochodzie. Zamknęli się w szoferce i próbowali ogrzać. Do butli z gazem podpięli promiennik gazowy, czyli popularne słoneczko, a chwilę później usnęli. Rozpalona grzałka wznieciła pożar. Tapicerka we wnętrzu wozu najpierw zaczęła się tlić, a następnie stanęła w ogniu. Mężczyzna, który trafił do oświęcimskiego szpitala był wczoraj przesłuchiwany przez funkcjonariuszy policji. Ciało drugiego z kierowców zabezpieczono do sekcji zwłok.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto