Spadli na wroga jak komandosi

Najpierw wypróbowali broń, potem przeszli przez Szyndzielnię, gdzie nocą w lesie urządzili bazę wypadową. Rano starli się z ratownikami GOPR i zdobyli ich placówkę w Bystrej. To nie opis krwawej napaści, ale relacja z... harcerskich ćwiczeń, jakie miały miejsce w weekend w Bielsku i Bystrej.

W taki sposób major Krzysztof Wójcik, były komandos i oficer jednostki specjalnej GROM, promuje koncepcję szkolenia Sił Specjalnych Rezerwy. Podobnie jak w innych krajach, mogłaby objąć tysiące młodych ludzi: harcerzy, członków Związku Strzeleckiego "Strzelec", zawodników paintballa. Chętnych nie brakuje.

A jak opowiadają uczestnicy weekendowego szkolenia, to prawdziwa męska przygoda i spore emocje.

Macie pecha, że trafiliście na taką pogodę. Ale zacierajcie ręce i do zadania! - tak kpt. Waldemar Jagiełło z Klubu Strzeleckiego "Skaut" w Bielsku-Białej powitał 18 harcerzy z Krakowa i Jeleniej Góry, którzy w sobotę przyjechali do Bielska-Białej na szkolenie Sił Specjalnych Rezerwy.

Trudne manewry
Spadł śnieg i wiał przenikliwy wiatr. Ubrania szybko chłonęły wilgoć, a przed nimi była noc pod gołym niebem. Szkolenie zaczęło się w sobotę od nauki strzelania, pod okiem kpt. Jagiełły. Potem w opuszczonej fabryce harcerze ćwiczyli zdobywanie pomieszczeń. W "walce" posługiwali się karabinkami do paintballa, które strzelają kulkami z farbą. Czerwone plamy pokrywały ściany i ubrania.

- Podskoczyła wam adrenalina? A pomyślcie, jak czują się żołnierze z prawdziwą bronią? Każdy celny strzał to śmierć - mówił mjr Krzysztof Wójcik, pomysłodawca szkolenia Sił Specjalnych Rezerwy i były zastępca dowódcy batalionu komandosów w Bielsku. Służył też w jednostce GROM.

- Wzorujemy się na amerykańskich rangersach, a major jest pierwszym Polakiem, który ukończył ten kurs - mówił Robert Kawulak, przyboczny 2. Podgórskiej Drużyny Harcerzy Starszych z Krakowa.

Wieczorem ruszyli do lasu. Przez Szyndzielnię mieli przejść do Bystrej. Komandosi nie chadzają po szlakach turystycznych, więc maszerowali przez największe chaszcze. Tam urządzili bazę, gdzie przez dwie godziny, mogli odpocząć. Tymczasem, w Bystrej ratownicy GOPR przygotowali "wrogie stanowisko dowodzenia": dwa namioty i trzy samochody zakamuflowane siatką maskującą.

Rano harcerze rozpoznali teren i ustalili jak zmieniają się wartownicy. Po południu zaatakowali i pokonali "wroga".

Harcerze to żołnierze
- Dowództwo Wojsk Lądowych udostępniło nam strzelnicę wojskową - wylicza mjr Wójcik - Klub Strzelecki "Skaut", zrzeszający byłych żołnierzy 18. batalionu ufundował amunicję. Marcin Gola organizujący imprezy paintballowe dał sprzęt. Pomagali ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR.
Zapytaliśmy majora Wójcika, czy jego system nie będzie szkółką dla gangsterów?

- Zagrożenie, że przeszkolimy przestępcę zawsze istnieje - mówi mjr Wójcik. - Ale kiedy MON zatwierdzi program, będzie to system szczelniejszy, niż nabór do zasadniczej służby wojskowej.

- Takie siły są od lat w Szwajcarii i Anglii. Nasza armia ma być mała i zawodowa. Musi mieć wyszkolone rezerwy - przekonuje podharcmistrz Przemysław Woźniak, drużynowy 18. Górskiej Drużyny Harcerzy Starszych "Cień" z Jeleniej Góry.

- Major Wójcik wraca do korzeni harcerstwa i skautingu. Angielski generał Robert Baden-Powell pierwszych skautów szkolił na żołnierzy - przekonuje Paweł Tomczyk, drużynowy z Krakowa. - System majora Wójcika kładzie nacisk na wychowanie. Żeby w niego wejść, trzeba mieć maturę i znać jeden język obcy. To nie jest szkolenie dla każdego.