Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa dla grafologa

Wanda Then
Oskarżona Irena K. zapewniała wczoraj, że o nielegalnym procederze dowiedziała się dopiero wówczas, gdy została wezwana na przesłuchanie w charakterze świadka. Fot. Lucjusz Cykarski
Oskarżona Irena K. zapewniała wczoraj, że o nielegalnym procederze dowiedziała się dopiero wówczas, gdy została wezwana na przesłuchanie w charakterze świadka. Fot. Lucjusz Cykarski
Choć sprawa ciągnie się w bielskim Sądzie Rejonowym od roku 2002, dopiero wczoraj Irena K. zdecydowała się na złożenie wyjaśnień. W skierowanym do sądu przez Prokuraturę Rejonową akcie oskarżenia przeciwko Irenie K.

Choć sprawa ciągnie się w bielskim Sądzie Rejonowym od roku 2002, dopiero wczoraj Irena K. zdecydowała się na złożenie wyjaśnień.

W skierowanym do sądu przez Prokuraturę Rejonową akcie oskarżenia przeciwko Irenie K., zawarto zarzuty poważne. Sfałszowanie decyzji rady nadzorczej spółdzielni Podgórska o przyznaniu rządzącej tam wówczas pani prezes nagrody w wysokości 800 zł, czy wielokrotne podrobienie zaświadczenia do PKO oraz dokumentów przydziału mieszkań, na podstawie których dziewięć osób pobrało premie gwarancyjne z budżetu państwa.

Świadczącą o takiej działalności dokumentację ujawniono dopiero wówczas, gdy w związku z zadłużeniem spółdzielni, w roku 2000 odwołano Ireną K. z funkcji prezesa, komisarycznie przejęto całą dokumentację i rozpoczęto jej wnikliwą analizę. Wtedy też do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o przestępstwie.

Była prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Podgórska nie przyznała się do żadnego z zarzucanych jej przestępstw. Nie wie dlaczego w protokole Rady Nadzorczej nie ma zapisu o przyznanej jej nagrodzie. Dokument, na podstawie którego dokonano wypłaty owej nagrody przeszedł normalną w spółdzielni drogę służbową. Oskarżona nie zaprzeczała jednak, że adnotacja „proszę przygotować do wypłaty” została podpisana przez nią.

Irena K. oświadczyła wczoraj również, że na zaświadczeniach dla PKO nie ma żadnego jej podpisu. — Moim zdaniem, wszystkie zostały sfałszowane. Ja ich nie złożyłam — mówiła. Nie przyznała się ponadto do użycia faksymili pod jednym z zaświadczeń. Na dokumentach, o których sfałszowanie jest oskarżona, nie ma ponadto podpisu sporządzającego je pracownika spółdzielni, co było warunkiem wymaganym przez nią rygorystycznie. Podpisać musiała się również główna księgowa- — Inaczej odsyłałam z powrotem takie dokumenty — zapewniała oskarżona.

W swoich obszernych wyjaśnieniach była prezes wyraźnie kierowała podejrzenia w stronę spółdzielczego pionu księgowego.
— Mieliśmy uwagi jako zarząd do nadzoru głównej księgowej nad pracownikami. Nasze zarzuty sprowadzały się do tego, że prace techniczne związane z inwestycjami nie były przez księgowość sprawdzane pod względem rachunkowym — wywodziła, dodając, że po odejściu głównej księgowej zaświadczenia podobne do tych będących przedmiotem oskarżenia nie pojawiły się już nigdy ani w spółdzielni, ani w PKO.

Irena K. odmówiła wczoraj odpowiedzi na jakiekolwiek pytania oskarżenia. W odpowiedziach na pytania sędziego trochę się zaplątała, Szczególnie że sędziego Jarosława Steciuka bardzo interesowało jakim cudem mogła nic nie wiedzieć o fałszowanych zaświadczeniach ani o pieniądzach napływających na ich podstawie do spółdzielni z banku.

Zakończenie sprawy sędzia zapowiedział na 25 kwietnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto