Nigdy nie spadnie, BKS nigdy nie spadnie! - cieszyli się tańcząc w kółku piłkarze bialskiej Stali. Najbardziej utytułowany klub piłkarski na Podbeskidziu w sobotę uratował się przed spadkiem do ligi okręgowej. Stal pozostała w IV lidze, spadły za to dwa inne zespoły z naszego regionu, Beskid Skoczów i Sokół Zabrzeg. O spadku tego pierwszego przesądził właśnie mecz z BKS.
W Bielsku-Białej było najciekawiej. Zarówno dla BKS, jak i dla Beskidu liczyło się tylko zwycięstwo. W pierwszej połowie korzystniejsze wrażenie pozostawił Beskid, który znacznie częściej atakował bramkę Sławomira Białka i gdyby skoczowianie uderzali futbolówkę precyzyjnie, prowadziliby trzema golami. Najpierw w 11. min. Rafał Bystroń huknął z 20 metrów, ale piłka nieznacznie minęła słupek bramki BKS. Chwilę później Wojciech Szewieczek odważnie wbiegł z piłką między trzech obrońców Stali, ale i jego strzał chybił celu. Najdogodniejsze okazje dla gości zmarnowali Tomasz Świderski i Łukasz Jeleń. Świderski w 23. min. po zagraniu z rzutu wolnego najwyżej wyskoczył do piłki, która po jego główce trafiła w poprzeczkę. Jeleń nie popisał się natomiast w akcji sam na sam z Białkiem, kiedy posłał piłkę tuż obok słupka. Gdyby trafił, byłby remis, bo wcześniej BKS objął prowadzenie.
W 31. min. Dominik Natanek zagrał prostopadłą piłkę w pole karne, a Wojciech Jurasz dołożył nogę, zmienił kierunek jej lotu i było 1-0 dla BKS Stal. Gospodarze grali konsekwentnie, od początku próbując uzyskać gola. Najlepszą okazję miał Natanek, który w 12. min. z ostrego kąta trafił w boczną siatkę.
Po przerwie Beskid zdecydowanie ruszył do ataku. Nie pomogły jednak ani szarże Szewieczka, ani oblężenia bramki Białka przy rzutach rożnych. Po jednym z nich Bystroń bezpośrednio z rogu trafił w poprzeczkę. Taki stan rzeczy wykorzystali bielszczanie. Najpierw Krzysztof Woś silnym strzałem próbował zaskoczyć golkipera gości, a chwilę później w głównej roli ponownie wystąpił Jurasz. W 59. minucie po wzorowej kontrze znalazł się on z piłką przed Dariuszem Gletem. Napastnik BKS podciął piłkę i technicznym lobem nad bramkarzem Beskidu podwyższył wynik na 2-0.
Goście rzucili się do ataku, ale nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Białka, który w końcowych fragmentach przy jednej interwencji doznał kontuzji i trafił na pogotowie. Skoczowianie mogli jeszcze przedłużyć swe nadzieje w końcówce meczu, ale Sławomir Cienciała trafił w słupek bramki BKS.
Kadra Polski w futsalu trenuje w Mielcu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?