Upały sprawiły, że w Szczyrku nawet dwa tysiące osób może mieć ograniczony dostęp do wody.
- Tam, gdzie są wodociągi, problemu nie ma. Ale w miejscach, gdzie mieszkańcy mają własne ujęcia wody, szczególnie w lasach lub górskich przysiółkach, problem jest duży – nie ukrywa Antoni Byrdy, burmistrz Szczyrku.
Już w sobotę i niedzielę w szczyrkowskich kościołach zwracał się z apelem do mieszkańców i turystów o oszczędność wody oraz o to, by nie wchodzić do lasów, gdzie wilgotność sięga 8 procent, a ściółka przypomina kartkę papieru. Jednak najbardziej we znaki daje się brak wody. Burmistrz Antoni Byrdy nie ukrywa, że skala problemu jest dość duża.
- Jeśli taka pogoda utrzyma się przez dwa tygodnie to problem może być bardzo poważny. Póki co nie można powiedzieć, że w ogóle wody nie ma. Ale szacujemy, że nawet do dwóch tysięcy osób może mieć w Szczyrku mocno ograniczony dostęp do wody. Dotyczy to terenów górskich i przysiółków np. Salmopola czy Biłej. Ujęcia wody, które mieszkańcy mają przy posesjach lub lasach np. w lasach po prostu wysychają – przyznaje.
W związku z suszą w Szczyrku ustawiane są dwa tysiąclitrowe zbiorniki wodne, które rotacyjnie znajdują się w różnych częściach miejscowości. Strażacy dostarczają do nich wodę – ale to woda bytowa, która nie nadaje się do picia. Wodę pitną mieszkańcy muszą organizować sobie we własnym zakresie.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?