Przez cztery godziny strażacy walczyli z ogniem, który wybuchł w nocy z niedzieli na poniedziałek w zakładzie produkującym belki stropowe przy ulicy Dzwonkowej w Jaworzu. Mieli małe szanse, bowiem ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Kiedy przyjechali na miejsce, w ogniu stał cały drewniany dach.
Poszedł z dymem razem z więźbą w kilkanaście minut. Strażacy wstępnie oszacowali straty na 60 tysięcy złotych. Tadeusz Kosna, właściciel zakładu uważa, że zostały ,znacznie zaniżone". Dodaje, że mogą być nawet trzy razy wyższe od wstępnie podanych.
- Obudził mnie trzask ognia. To było około 2.30. Pożar bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Wszystko wyglądało bardzo groźnie. Dobrze, że od ognia nie zajął się któryś z budynków mieszkalnych. Akcja trwała bardzo długo. Kiedy wstałem o 6.00 pogorzeliska pilnowali jeszcze strażacy. Odjechali dopiero godzinę później - relacjonuje jeden z mieszkańców ulicy Dzwonkowej.
Początkowo Tadeusz Kosna nie miał wątpliwości, że ktoś podpalił mu zakład. Mieszka w bezpośrednim sąsiedztwie. Od początku przyglądał się akcji gaśniczej.
- Mam kilku dłużników. Na przykład jeden jest mi winny 20 tysięcy złotych. Ciąży na nim wyrok komorniczy. W nocy pomyślałem, że mógł to zrobić któryś z zalegających z płatnościami. Dopiero, kiedy trochę się uspokoiłem i ochłonąłem, uświadomiłem sobie, że chyba aż tak bardzo nie zalazłem nikomu za skórę. Dziś na miejscu pożaru był biegły, który wykluczył podpalenie - opowiada właściciel.
Kosna nie załamuje rąk, chociaż w kilka godzin stracił grubo ponad 100 tysięcy złotych. Z dymem poszedł cały zakład, który postanowił jak najszybciej odbudować. Wczoraj Kosna poszukiwał nowych form, bo stare wygięły się pod wpływem gorąca. Uratowała się jedna betoniarka, która w feralną noc stała przed zakładem. Kosna zamierza wkrótce uruchomić produkcję pod gołym niebem. Chce jedynie postawić prowizoryczną wiatę.
- Najważniejsze, że dom się nie zajął. Byłem przerażony, kiedy widziałem fruwające w powietrzu kawałki płonącej papy. Poza tym, ogień nie dosięgnął pomieszczenia, w którym mój syn przechowuje telewizory. Mogę więc powiedzieć, że ten pożar to takie szczęście w nieszczęściu - dodał właściciel.
Nocny pożar przy ulicy Dzwonkowej był największym jaki w tym roku wybuchł w Jaworzu. Ogień było widać z kilkuset metrów. Dlatego wczoraj pogorzelisko odwiedziło wielu jaworzan, którzy chcieli zobaczyć, co się stało. Byli przerażeni widokiem jaki zastali.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?