Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tańczący z syrenkami

Tomasz Wolff
Syrena ewangelizuje. Większość osób, które wsiadają do moich samochodów mówi: "Jezus Maria" albo "O mój Boże" - śmieje się Dariusz Kucharski, który od blisko 10 lat kupuje i naprawia popularne polskie "skarpety".

Syrena ewangelizuje. Większość osób, które wsiadają do moich samochodów mówi: "Jezus Maria" albo "O mój Boże" - śmieje się Dariusz Kucharski, który od blisko 10 lat kupuje i naprawia popularne polskie "skarpety". Sam jest właścicielem sześciu syren.

Syrenki podobały mi się, nie wiedzieć czemu, od dzieciństwa. Może dlatego, że są podobne do porshe - śmieje się Dariusz Kucharski z Bielska-Białej. Marzenia o posiadaniu nietuzinkowego wozu zrealizował w 1998 roku. Przymierzając się do zakupu pierwszego w życiu samochodu nie miał wątpliwości, że będzie to "skarpeta". Kosztowała go 500 złotych. Za kolejne dał już po 200 złotych. Chociaż zapłacił niewiele mówi, że to pojazd dla majętnych osób. Najdroższa jest eksploatacja. Według instrukcji syrena pali osiem litrów na sto kilometrów.

- W praktyce moje wozy palą rzeczywiście osiem litrów, ale na 50 kilometrów. Kiedy zorientowałem się, ile syreny "żrą" paliwa, że trzeba co drugi dzień podjeżdżać na stację benzynową, zdecydowałem się na kupno normalnego samochodu. Mając peugeota gościłem na stacji raz na miesiąc. Prawie zapomniałem jak się tankuje. Ostatnio go jednak sprzedałem i znowu zostały mi tylko syreny. Przez najbliższy czas będę się "bujał" bisto - opowiada bielszczanin.

Siedzenie za kierownicą syreny to powód to dumy, ale też niepokoju dla bliskich właściciela "skarpety". To jeden z najmniej przewidywalnych samochodów w historii polskiej motoryzacji. Dariusz Kucharski zaliczył jeżdżąc syrenami tyle przygód na drodze, że można by z nich stworzyć cykl opowiadań sensacyjnych. Trzeba być przygotowanym na różne sytuacje. Kiedyś jechał ulicą Klubową. Wskazówka na prędkościomierzu zbliżała się niebezpiecznie do...130 kilometrów na godzinę. Dojeżdżał do drogi szybkiego ruchu Bielsko - Cieszyn. Na łuku stracił na chwilę panowanie nad pojazdem. Udało mu się wyprowadzić go na prostą, ale po chwili syrenka kolejny raz odmówiła posłuszeństwa. Ostatecznie skasowała znak drogowy i otworzyły się drzwi. Kucharski wypadł z samochodu, który wtoczył się na łąkę. Wyszedł z wypadku bez najmniejszego zadrapania, a jego samochód skończył na "szrocie". Innym razem w centrum miasta odpadło koło. Zdarzyło się także, że posłuszeństwa odmówiły hamulce. Wtedy ratował się, przytulając bokiem do busa, który go wyhamował. Ze wszystkich zdarzeń wyszedł cało.

- Nie każdy potrafi prowadzić syrenkę. Weźmy na przykład skrzynię biegów. Jednemu uda się wrzucić bieg, drugi już nie da rady. Trzeba być przygotowanym na nadzwyczajne sytuacje. Ja najdalej dojechałem syrenką do Warszawy. Kierowcy reagują na ogół sympatycznie - opowiada bielski miłośnik syrenek.

Dziś Dariusz Kucharski ma sześć syrenek - dwie w wersji cabrio oraz po jednej bosto, "104", "105" oraz RW-20 (rolnicza). W tym roku kupił "104" (wcześniejszy model został skasowany na łące przy ulicy Klubowej) oraz rolniczą. W tej ostatniej brakuje skrzyni biegów, silnika oraz jak się wyraża nasz rozmówca, "kilku innych drobnych szczegółów".

- Na tym na razie koniec zakupów. Z nowymi modelami mam roboty przynajmniej na 10 lat. Poza tym, jestem także szczęśliwym posiadaczem warszawy - dodaje Dariusz Kucharski.

Czy jest coś, co ma syrena, a czym nie mogą pochwalić się inne samochody? Dla bielszczanina to przede wszystkim dźwięk i pozytywne wibracje.

Teolog i wodzirej
Dariusz Kucharski od urodzenia mieszka w Bielsku-Białej. Ma 30 lat. Skończył teologię. Pracuje jako kierowca i zaopatrzeniowiec. Od pięciu lat jest także wodzirejem. Ma żonę Urszulę i półtorarocznego syna Bartusia. Drugie dziecko jest w drodze. Syrena to dla niego niepowtarzalny samochód. Pojazdy zaczęto produkować na przełomie lat 50 i 60 poprzedniego stulecia. Zjeżdżały z taśmy produkcyjnej w Warszawie, a w późniejszych latach w Bielsku-Białej. Ostatnie syreny datowane są na początek lat 80.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto