Wybuch gazu w Szczyrku
Wiadomo, że w pobliżu domu były prowadzone odwierty. Z wszystkich mieszkańców domu przeżyła tylko pani Katarzyna, która w chwili tragedii wracała z pracy. Straciła cała rodzinę, syna i dobytek. Została z tym co miała na sobie.
Na pierwsze, niepokojące sygnały zwrócili uwagę gazownicy. - Zauważyliśmy dziwne wskaźniki na miernikach pokazujące, że nastąpił gwałtowny wzrost ciśnienia gazu. To sugerowało, że gazociąg został uszkodzony – mówi Artur Michniewicz z Polskiej Spółki
Gazownictwa i dodaje: Na miejsce wysłaliśmy pogotowie gazowe, które dojechało tam w rekordowo krótkim czasie. Niestety i tak było to za późno.
Olbrzymi wybuch, huk i płomienie sięgające trzydziestu metrów. Tak wyglądały pierwsze minuty po eksplozji, która zmiotła z powierzchni ziemi trzypiętrowy budynek mieszkalny.
Strażacy, którzy jako pierwsi przyjechali na miejsce, mówią, że musieli walczyć z pożarem podsycanym przez ulatniający się gaz ziemny.
Prace budowlane w Szczyrku
Niedaleko miejsca wybuchu powstaje nowy blok. Deweloper, aby podłączyć prąd, musiał się przekopać pod jezdnią. Wiele wskazuje na to, że właśnie w ten sposób został uszkodzony gazociąg.
Zlecono przekopanie drogi firmie zewnętrznej. Najprawdopodobniej przebito rurę urządzeniem do przekopu – mówi biorący udział w akcji ratunkowej strażak.
- Gdyby z jakiegoś powodu chciał pan przekopać w poprzek tę ulicę, to jest wielce prawdopodobnie, że są tam wszystkie instalacje, także gazowe. Dlatego planując takie prace, warto to zgłosić i poprosić o dokładne plany terenu, by uniknąć przykrych sytuacji. Tutaj nikt nie zgłosił prac. Nie wiemy, co i dla kogo było wykonywane – mówi Artur Michniewicz.
Gaz ulatniał się prawdopodobnie około 25 minut. Taki czas wystarczył, żeby doprowadzić do tragedii.
- Ktoś zawalił, bo nie wierzę, że oni bez mapy wiercili. W tym terenie powinno się prowadzić prace odkrywkowe, ręczne, a nie robić taki odwiert – mówi jeden z mieszkańców Szczyrku.
Jesteśmy tylko podwykonawcą
Nasz reporter był w firmie, która wykonywała podkop w okolicach wybuchu. - Prace wykonywaliśmy na zlecenie innej firmy. Wynajęto od nas to urządzenie z operatorem. Nie mamy świadomości, że uszkodziliśmy rurę. My, jako podwykonawcy nie mieliśmy obowiązku zgłaszać tych robót – powiedziała jedna z pracownic firmy.
Byliśmy również w siedzibie firmy zlecającej przewiert. Tutaj jednak nikt nie chciał z nami rozmawiać.
Pod gruzami domu w Szczyrku zginęło osiem osób. Trzypokoleniowa rodzina. Szanowana, lubiana i znana nie tylko w Szczyrku. Byli uznanymi zawodnikami i trenerami.
- Ostatnio spotkaliśmy się dwa tygodnie temu. Wcześniej nie widzieliśmy się kilka miesięcy. Wyściskaliśmy się jak bracia. Jeszcze to do mnie nie dociera, czuję smutek, pustkę i żal. On był dla mnie jak brat – mówi Ryszard Cembala, mieszkaniec Szczyrku i przyjaciel rodziny.
- Wojtek był młodym, prężnym, silnym człowiekiem wielu zawodów. Pamiętam szczęście tej rodziny, które było widoczne, Trudno będzie zaleczyć tę ranę – dodaje Jan Wieczorek, kuzyn.
Prokuratorzy i gazownicy przekopują teren, aby znaleźć miejsce wycieku gazu i uszkodzenia rurociągu. To będzie miało kluczowe znaczenie przy wyjaśnianiu sprawy. Na razie jednak, służby nie informują o efektach tych prac.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?