Turniej Amp Futbol Ekstraklasy Bielsko-Biała 2017 dla Kuloodpornych!

To był świetny turniej był w naszym wykonaniu. Zgarnęliśmy komplet 12 punktów, zrobiliśmy coś, czego jeszcze nikomu się nie udało w ekstraklasie amp futbolu. To super uczucie wygrać wszystkie cztery mecze przed własną publicznością – mówił rozentuzjazmowany Bartosz Łastowski, napastnik Kuloodpornych, który został najlepszym strzelcem (5 goli) i najlepszym zawodnikiem turnieju w Bielsku-Białej.

Przez dwa dni w Bielsku-Białej pięć zespołów walczyło o ligowe punkty w drugim mistrzowskim turnieju (w sezonie rozgrywane są cztery takie turnieje, każdy w innym mieście). Bielszczanie spisali się rewelacyjnie wygrywając wszystkie spotkania. Na pierwszy rzut oka to może być zaskoczenie, biorąc pod uwagę fakt, że ostatni sezon zespół zajął ostatnie misce w tabeli, a w pierwszym tegorocznym turnieju był dopiero czwarty.

- W ostatnim sezonie zajęliśmy wprawdzie ostatnie miejsce, ale potrafiliśmy urwać punkty mistrzom Polski, czy wygrać z wicemistrzem Polski. W każdym kolejnym turnieju widać było nasz progres. To było pewne, że gdy przyjdzie do nas Bartek (Łastowski – red.) to będziemy mieli „armatę” do strzelania bramek. Wtedy naszą grę poprawimy – uważa Maciej Kozik, trener Kuloodpornych.

Pytany o to, co bardziej go cieszy - wyniki czy gra – mówi wprost: gra.

- Jesteśmy na takim etapie, że nie patrzymy w tabele. Ona nie jest dla nas istotna. Jeśli będziemy dobrze grać, to wtedy tabela sama ułoży się po naszej myśli. Mamy przed sobą jeszcze wiele pracy. I gra jest dla nas najważniejsza. Dziś zagraliśmy bardzo dobre mecze. Ostatni graliśmy serduchem, bo już nie było siły – przyznaje.

Kuloodporni wygrali z niemieckim Anpfiff Hoffenheim 2:1, z Glorią Varsovia 1:0, z Husarią Kraków 2:1 i z GKS Góra 2:0. Kolejny turniej mistrzowski 9-11 czerwca w Krakowie.

- Najbliższy tydzień to rozruch, a potem przygotowujemy się do kolejnego turnieju. Mamy swoje cele do osiągnięcia, ale jesteśmy dopiero na półmetku. Jeszcze niczego nie wygraliśmy. A dodatkowo teraz sami podnieśliśmy poprzeczkę, będzie coraz trudniej – przyznaje trener Kozik.