To świetnie wyprofilowane i przede wszystkim bezpieczne skocznie - przyznaje Jarosław Konior, trener LKS Klimczok Bystra, zajmujący się szkoleniem dzieci. Dodaje, że to znakomite uzupełnienie bazy narciarskiej w Beskidach, bo takich obiektów do tej pory bardzo brakowało.
- Uczyliśmy dzieci na skoczniach K-40. A to jednak trochę duże obiekty, jak początek - tłumaczy. Aby poskakać na takim obiekcie młodzi skoczkowie z trenerami często musieli jeździć do Szczyrku, Wisły, a nawet do Czech. Teraz nowoczesne skocznie mają we własnej miejscowości.
Profile skoczni w Bystrej to HS 19 oraz HS 31. Jak podkreśla Zbigniew Banet, prezes LKS Klimczok Bystra, to pierwsze w Polsce skocznie, jakie zostały wybudowane z programu budowy małych skoczni narciarskich zainaugurowanego jeszcze przez poprzedniego szefa Polskiego Związku Narciarskiego Pawła Włodarczyka.
- Procedury formalno-prawne i zdobywanie pieniędzy, w naszych warunkach przy zachowaniu tych procedur trwają nie miesiące, ale lata. Tymczasem sama budowa skoczni trwała trzy miesiące - wyjaśnia Banet.
Budowa skoczni kosztowała 611 tys. zł. Połowę tej kwoty wyłożyło Ministerstwo Sportu, a resztę gmina Wilkowice oraz bielskie starostwo. Obiekty są wybudowane zgodnie z założeniami Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, obok nich stanęła wieża sędziowska, w której jest miejsce m.in. na komputerową obsługę zawodów.
-- Planujemy wyposażyć obiekt w sztuczne oświetlenie - zdradza Zbigniewa Banet. Marzy mi się, by te skocznie były często używane i dostępne. Nie tylko dla naszego klubu, ale i klubów z powiatu bielskiego i ościennych - dodaje.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?