W górę i w dół, czyli nasze plusy i minusy wydarzeń mijającego tygodnia.

• Członkowie Klubu Taternictwa Jaskiniowego Speleoklub Bielsko-Biała oraz przedstawiciele Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego pomogli w swoim wolnym świątecznym czasie w wydobyciu z rzeki Białej i przetransportowaniu na cmentarz żydowski dwanaście fragmentów macew posiadających zachowane inskrypcje.

• Piłkarzom Rekordu Bielsko-Biała i prezesowi klubu Januszowi Szymurze należy się plus za konsekwencję i profesjonalizm, które zaowocowały dobrym wynikiem w lidze. Rekordziści są na pierwszym miejscu w czwartoligowej tabeli. Kto wie, może za kilka tygodni będą cieszyć się z wymarzonego awansu?

• Stowarzyszenie Przyjaciół Międzyrzecza umożliwia podglądanie bocianów za pośrednictwem kamer. Angażuje się, by zapewnić transfer internetowy, administruje stronę poświęconą bocianom, na którą zaglądają internauci z całego świata.

- Od ponad roku bielscy policjanci usiłują wykryć sprawcę lub sprawców alarmów bombowych w bielskich sądach. Jak dotąd nieskutecznie. Ostatni alarm miał miejsce w ubiegły wtorek. Praca sądu została po raz kolejny sparaliżowana na około dwie godziny.

- Miejski Zarząd Dróg zrezygnował z pomysłu budowy kładki dla pieszych nad ulicą Warszawską w rejonie Fiata. O tym, że takie przejście jest potrzebne dobrze wiedzą ci, którzy codziennie muszą przeprawiać się na drugą stronę dwupasmowej drogi. Tymczasem drogowcy zdecydowali, że we wniosku o dofinansowanie zgłoszą inny projekt. Budowa kładki musi więc poczekać.

- Bielski listonosz, który zamiast doręczyć mieszkańcom pieniądze z tytułu emerytur i rent, przywłaszczył je sobie i poszedł zagrać do salonu gier. Mężczyzna przegrał część ze skradzionych pieniędzy.