Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Walić na siłę

ŁUKASZ KLIMANIEC
Piłkarze Podbeskidzia (ciemne spodenki) walczyli o korzystny rezultat do ostatniej sekundy.
Piłkarze Podbeskidzia (ciemne spodenki) walczyli o korzystny rezultat do ostatniej sekundy.
Sam nie wierzę w to, co się stało - mówił Marcin Żukowski po strzeleniu wyrównującej bramki. Kibice i trenerzy także nie potrafili uwierzyć, że piłkarze Podbeskidzia w ostatnich sekundach meczu zdołali osiągnąć remis.

Sam nie wierzę w to, co się stało - mówił Marcin Żukowski po strzeleniu wyrównującej bramki. Kibice i trenerzy także nie potrafili uwierzyć, że piłkarze Podbeskidzia w ostatnich sekundach meczu zdołali osiągnąć remis. Choć Łęczna była zespołem prezentującym dojrzalszą i lepiej poukładaną grę, kolejny raz potwierdziło się, że trzeba grać do końca.

Na mecz z Górnikiem trener Wojciech Borecki przygotowywał swój zespół, mając w pamięci spotkanie piłkarzy z Łęcznej w Radomsku. Na krótko przed niedzielną potyczką okazało się, że trzeba dokonać korekt.

- Nie spodziewaliśmy się takiego składu. Dla mnie wyjściowa jedenastka Górnika była zaskoczeniem. Widząc ławkę rezerwowych Łęcznej spodziewałem się, że może decydujące uderzenie chcą zadać w drugiej połowie. Dlatego skorygowaliśmy zamierzenia, chcieliśmy bardzo szybko strzelić gola i potem bronić tego wyniku - wyjaśnił szkoleniowiec.

Wyjściowa jedenastka Górnika Łęczna nie była jednak wymyślną taktyką. Piotr Cetnarowicz ostatnio gra słabo, podobnie jak jego imiennik Bański, a z dwójki pomocników Grzegorz Skwara - Paweł Bugała może występować tylko jeden. Bielszczanie nastawili się na grę za pomocą prostych środków. Nie było szukania kombinacyjnej gry, ataku pozycyjnego, ale były długie podania na szybkich napastników Adriana Sikorę i Piotra Czaka.

Niedzielny mecz ponownie postawił pytanie: kto w zespole powinien wykonywać rzuty karne? Niewykorzystane ,jedenastki" ciągną się za bielszczanami jeszcze od trzeciej ligi. Po tym, jak Grzegorz Więzik nie wykorzystał karnego w niedzielę, z zespołu uszło powietrze.

- Do ,jedenastki" byli wyznaczeni Więzik, Klaczka i Jendryczko. Grzegorz się porwał, bo znajomość z trenerem Kowalskim jest tak wielka, że chyba chciał mu coś udowodnić i strzelić drugiego gola. W tych trudnych warunkach bardziej nadawałby się Klaczka, ale też raz zawiódł, więc trudno mieć pretensje - bronił Więzika trener.

- Strzelam karne technicznie, a w tych warunkach trzeba było walić ile sił. Wołałem na Klaczkę i na pozostałych kolegów, ale wszyscy się odwrócili. Więc wziąłem odpowiedzialność na siebie. Chciałem podziękować kolegom, że zdołali odrobić straty - mówił "Węzeł".

Wyrównująca bramka Żukowskiego doprowadziła kibiców do szaleńczej radości. Kilka minut przed zakończeniem meczu można było się jeszcze zastanawiać, kiedy bielszczanie ostatni raz przegrali na własnym boisku. Na szczęście nie trzeba było znać odpowiedzi, bo passa piłkarzy Boreckigo trwa nadal.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto