Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadek w Wilkowicach. Samochód znów uderzył w ten płot. Wraca horror sprzed lat?

KLM
JAK
Samochód pędzący ul. Wyzwolenia w kierunku skrzyżowania z ul. Żywiecką wypadł z zakrętu i z impetem uderzył w płot posesji Alicji Damek zatrzymując się na ścianie jej domu. To już ósme takie zdarzenie w tym miejscu!

Alicja Damek, mieszkanka Wilkowic, od-wiedziła naszą redakcję z prasowym wycinkiem Dziennika Zachodniego. Jej temat poruszyliśmy w 2005 roku, gdy po raz siódmy w płot jej posesji uderzył samochód. Wówczas o mały włos nie zginęła jej sąsiadka. 24 marca 2018 roku kierowca pędzący ulicą Wyzwolenia w kierunku skrzyżowania z ul. Żywiecką wypadł z zakrętu i przebijając jej płot zatrzymał się na ścianie jej domu.

- To ósmy raz z kolei. Czy to mało, by poważnie zająć się rozwiązaniem tego problemu? - pyta mieszkanka Wilkowic.

Zwraca uwagę, że znaki ograniczające prędkość do 40 km na godzinę zupełnie nie zdają egzaminu. - Samochody i tak pędzą z góry, a na zakręcie słychać tylko pisk opon - wyjaśnia. I dodaje, że za każdym razem, gdy nadjeżdża samochód lub gdy słyszy drobny huk wokół domu, truchleje ze strachu - nie wie, czy tym razem pojazd nie wbije się w jej dom.

Przyznaje, że znaki drogowe są ostrzeżeniem dla kierowców nieznających tej drogi. Natomiast mieszkańcy Wilkowic nic sobie z nich nie robią i jeżdżą, jak chcą. Czyli za szybko. Wszyscy kierowcy, którzy wjeżdżali w jej ogrodzenie to mieszkańcy Wilkowic.

Choć sprawa ciągnie się od lat, Alicja Damek boi się, że dopiero śmiertelny wypadek skłoni kogoś do rozwiązania tego problemu.

- Przecież tym chodnikiem chodzą dzieci do szkoły, matki prowadzą dzieci do przedszkola, klienci chodzą do sklepu, a osoby niepełnosprawne z Domu Pomocy Społecznej jadą na wózkach - podkreśla.

Według niej rozwiązaniem byłoby zamontowanie progów zwalniających na tym odcinku. Ale już w 2005 roku, wiadomo było, że to nie wchodzi w grę. Ówczesny wicestarosta bielski zajmujący się drogami w powiecie Wiesław Maśka tłumaczył, że takie rozwiązanie stosowane jest na drogach osiedlowych o niewielkim znaczeniu komunikacyjnym - tymczasem ul. Wyzwolenia to droga powiatowa. Dlatego należy postawić na profilaktykę.

Możliwe jednak, że teraz, po 13 latach wreszcie coś się zmieni. Wójt gminy Wilkowice Mieczysław Rączka uważa, że dobrym pomysłem, który sprawdza się w Wilkowicach Górnych, są poprzeczne „wyniesione” na jezdni linie, sygnalizujące kierowcy, że zbliża się do niebezpiecznego miejsca.

- Rozmawiałem już ze starostą na ten temat. Zgodził się ze mną. Przesłałem pismo, jakie skierowała do nas pani Damek, do powiatu bielskiego, który zajmie się tym tematem, bo gmina Wilkowice nie jest zarządcą tej drogi - wyjaśnia wójt.

Dodaje, że problem trzeba rozwiązać. Ale - jak podkreśla - na głupotę kierowców czasem nie ma lekarstwa. Przypomina też, że zdarzenie z 24 marca było pierwszym takim wypadkiem od wielu lat.

- Sądziłem, że ta sytuacja się uspokoiła. Na zakręcie jest lepsza widoczność, bo choć powstał tam sklep z parkingiem to bezpieczeństwo jest większe. Wjazdy i wyjazdy z parkingu są lepiej widoczne. Kierowca, który wjechał w tę posesję, jechał najwyraźniej zbyt szybko. Na szczęście nikomu nie zrobił krzywdy, ani właścicielce ani żadnemu z przechodniów - mówi wójt.

Uważa, że montowanie w tym miejscu barier energochłonnych jest niemożliwe, bowiem - w myśl przepisów - szerokość chodnika na to nie pozwala. A wykup gruntu na ich zamontowanie to skomplikowana sprawa.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto