MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wysłuchana modlitwa o deszcz

Grzegorz Mikuła
Drużyna Podbeskidzia grała mądrze, a zespół Szczakowianki ładnie. Dlatego bielszczanie pokonali piłkarzy z Jaworzna 2:0 (2:0) i mogli cieszyć się z drugiego wiosną kompletu punktów, natomiast goście zanotowali na ...

Drużyna Podbeskidzia grała mądrze, a zespół Szczakowianki ładnie. Dlatego bielszczanie pokonali piłkarzy z Jaworzna 2:0 (2:0) i mogli cieszyć się z drugiego wiosną kompletu punktów, natomiast goście zanotowali na starcie batalii o ekstraklasę bolesny falstart.

Twierdza Bielsko

Taki napis ułożyli kibice Podbeskidzia przed meczem przypominając, że ich ulubieńcy na własnym stadionie przegrali jesienią tylko jedno z dziewięciu spotkań - z Cracovią Kraków 0:3. Piłkarze z Jaworzna przeczytali i... ruszyli do szturmu chcąc powtórzyć wynik z jesieni, gdy pokonali beniaminka aż 5:2. Świetne statystyki Podbeskidzia z występów w Bielsku-Białej - sześć wygranych, trzy remisy i porażka - znalazły się w opałach. W 7 min doskonałej sytuacji nie wykorzystał Piotr Gierczak. Po dośrodkowaniu Ferdynanda Chifona napastnik Szczakowianki dobrze zastawił się w polu karnym, ale strzelił za słabo i piłka po grząskiej murawie nie zdołała wtoczyć się do bramki. Tuż sprzed linii wybił ją Robert Piekarski.

- Gdyby wpadło mecz ułożyłby się inaczej - stwierdził po spotkaniu Piotr Gierczak.

Przez pierwszych 20 minut gracze Podbeskidzia skupiali się na tym, aby nie stracić gola i szukali okazji w kontratakach przenosząc akcje pod pole karne gości kilkoma podaniami. Jedno z takich wyjść zostało przerwane faulem przez Macieja Iwańskiego. Ten czując się niewinnym wdał się wraz z kolegami w wymianę zdań z sędzią. Piłkarze Podbeskidzia nie czekali na efekt "dyskusji". Andrzej Szydło błyskawicznie zagrał w pole karne do Piotra Czaka, a ten strzelił na bramkę Ivo Schmuckera. Piłka trafiła w nogę Kozubka i po rykoszecie przeleciała do siatki nad bezradnym czeskim bramkarzem.
- Sędzia powiedział, że gramy na gwizdek! Ten gol nie powinien być uznany - denerwował się po meczu obrońca Szczakowianki, Jacek Wiśniewski.

Zemsta Błasiaka

Po stracie gola Szczakowianka straciła także pomysł jak doprowadzić do wyrównania. W pierwszej połowie jeszcze tylko groźny strzał Gierczaka z 25 metrów mógł zaskoczyć Łukasza Merdę, ale bramkarz Podbeskidzia zdołał przerzucić piłkę nad poprzeczką. Groźniej atakowali uskrzydleni prowadzeniem gospodarze. 2:0 mogło być już w 27 min, lecz Schmucker zdołał obronić strzał z 10 metrów Szydły. Beztroska w grze obronnej gości musiała jednak zostać ukarana. W 39 min Wojciech Rączka dośrodkował z lewej strony w pole karne, a Łukasz Błasiak, który do Podbeskidzia trafił zimą ze Szczakowianki, miał dość czasu i miejsca żeby przyjąć piłkę i posłać ją w długi róg bramki.

- Rączka dośrodkowywał już zza linii końcowej - przekonywał po meczu trener Szczakowianki, Albin Mikulski.

Pokerowa zagrywka

Im dłużej trwał mecz, tym na grząskiej murawie goście mieli więcej problemów ze skonstruowaniem mądrych akcji. Widać było brak kontuzjowanego Adama Kompały, najlepszego strzelca zespołu jesienią. Zbyt wiele było podań, za mało błyskotliwych rajdów skrzydłami. Chifon robił sporo "wiatru" po prawej stronie, ale grał zbyt chaotycznie. Na lewym skrzydle rzadko piłka trafiała do Kozubka, a gry na boisku pojawił się Madrin Piegzik także trudno było zachwycać się grą piłkarza pozyskanego z Górnika Zabrze. W drugiej połowie piłkarze z Jaworzna starali się sforsować obronę Podbeskidzia głównie akcjami środkiem pola. Tylko raz szarża Iwańskiego powinna skończyć się gole, ale w 66 min doskonale strzał pomocnika gości z 5 metrów obronił Merda.

- Nie czuję się bohaterem spotkania, bohaterem jest cała drużyna. Wszyscy walczyli, walczyli i raz jeszcze walczyli. To był klucz do sukcesu. Pomogła nam także trochę aura. Modliliśmy się o deszcz, bo grząska murawa faworyzowała nas w takim meczu - jesteśmy po prostu drużyną bardziej walczącą - wyjaśnił po meczu Merda, który o tym, że może zagrać dowiedział się dzień przed spotkaniem w rozmowie telefonicznej z trenerem.

23-letni Merda między słupkami zastąpił Marka Matuszka, na którego piłkarze z Jaworzna mają patent. W dwóch meczach poprzedniego sezonu pokonali go aż siedem razy.

- Decyzję o zmianie na pozycji bramkarza podjąłem po obserwacji serii treningów. Widziałem, że Merda garnie się do gry. Wystarczyłoby jednak, że usłyszałbym w jego głosie jedno słowo zawahania i nie wyszedłby w pierwszym składzie - zdradził szkoleniowiec Podbeskidzia.

Taka roszada w bramce była jedną z pokerowych zagrywek trenera Krzysztofa Pawlaka. Ale nie od dzisiaj wiadomo, że do odważnych świat należy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO PO HOLANDII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto