Zabytkowe tramwaje na złom

Urzędnicy w maju ubiegłego roku obiecali członkom Bielskiego Towarzystwa Tramwajowego, którzy przez lata włożyli sporo własnych pieniędzy i energii w zachowanie zabytków, że sfinansują transport. Towarzystwo zrzekło się kilku eksponatów na rzecz miasta. Teraz pojazdy trzeba pilnie usunąć z placu MZK, gdyż dyrekcja przedsiębiorstwa chce rozpocząć jego modernizację.

Miasto nie ma jednak pieniędzy na ratowanie autentycznych zabytków, ale znalazło 12 tys. zł na sfinansowanie tablicy pamiątkowej i emblematu poświęconych bielskim tramwajom. Odlano je ze stopu brązu z mosiądzem. Wiosną przed dworcem PKP mają zostać zamontowane w płycie chodnika.

- Złożyłem pismo w Ratuszu z prośbą o pomoc w sprawie transportu, ale nie dostałem odpowiedzi. A tramwaje muszą zniknąć z placu MZK. Cztery dostało miasto, na pozostałe mamy chętnych. Jeden zostawimy dla gminy, bo ciągle wierzymy, że realne są plany stworzenia krótkiej linii jako atrakcji turystycznej. Transport ma kosztować około 16 tysięcy złotych - mówi Józef Dzieniszewski, prezes Bielskiego Towarzystwa Tramwajowego.

Ratuszowi urzędnicy twierdzą, że koszt przeprowadzki będzie większy.

- Firmy, które się zgłosiły do przetargu, zaproponowały cenę ponad 30 tysięcy złotych. Nie możemy wyłożyć takich pieniędzy, bo tramwaje nie są nasze, tylko towarzystwa. To bzdura, że przekazało nam ono jakieś zabytkowe wozy. Jeśli pan Dzieniszewski znajdzie firmę, która przetransportuje tramwaje za 16 tys. zł, niech ją do mnie przyśle. Dyrektor Knapik też nas męczy, żeby zabrać te tramwaje - broni się pełnomocnik prezydenta miasta, Henryk Juszczyk.
Twierdzenie, że czterech tramwajów nie przekazano miastu oburza z kolei miłośników historii.

- To kłamstwo. Uzgodniliśmy już w roku ubiegłym, że w momencie, gdy podjedzie laweta, tramwaje stosownym dokumentem przekażemy miastu. Wydawało nam się, że to dżentelmeńska umowa - denerwuje się Maksymilian Wiencek, wiceprezes Bielskiego Towarzystwa Tramwajowego.

Sprawa jest tym bardziej zastanawiająca, że Muzeum Motoryzacji już od dawna jest gotowe na przyjęcie zabytkowych tramwajów. Tam też mają zostać poddane konserwacji. Na razie niszczeją na placu MZK, a gdy śnieg stopnieje, trzeba je będzie usunąć. Wtedy jedynym rozwiązaniem będzie złomowanie tego, na co nie ma chętnych i wyekspediowanie poza Bielsko-Białą pamiątek świadczących o świetności miasta. Chętni już są. Nawet w odległym Gdańsku, gdzie docenia się stuletnie wagony.

Długa historia

Pierwszą linię tramwaju elektrycznego w Bielsku-Białej uruchomiono 11 grudnia 1895 roku.

Miasto było wraz z Elblągiem drugim na terenie obecnej Polski (po Wrocławiu), w którym zaczął funkcjonować ten środek transportu. We wrześniu 1970 r. podjęto decyzję o likwidacji linii tramwajowych. Ostatni tramwaj zjechał do zajezdni 30 kwietnia 1971 r. Prawie wszystkie wagony przekazano do Łodzi i Bydgoszczy.
W 1993 roku garstka zapaleńców powołała Bielskie Towarzystwo Tramwajowe. Jego członkowie odnaleźli dwa porzucone XIX-wieczne wozy użytkowane niegdyś w mieście, a Bielsko-Biała stało się mekką dla tramwajów kasowanych w innych regionach. Miało tu powstać muzeum. W ubiegłym roku jeden zabytkowy tramwaj stanąć miał na pl. Żwirki i Wigury, ale i z tego nic nie wyszło.