Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamach na rady osiedla w Bielsku-Białej?

Łukasz Klimaniec
Krzysztof Sumera przy gablocie, którą opiekuje się z ramienia rady osiedla Śródmieście Bielsko
Krzysztof Sumera przy gablocie, którą opiekuje się z ramienia rady osiedla Śródmieście Bielsko Łukasz Klimaniec
Od 1 stycznia obowiązują nowe zasady wyboru rad osiedli w Bielsku-Białej. - To droga do zabicia rad w wielu dzielnicach! - słychać głosy z osiedli. Pomysłodawcy argumentują: Celem nowej ordynacji jest reprezentatywność wyborów.

Od nowego roku mieszkańcy bielskich osiedli wybiorą swoich przedstawicieli w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich i tajnych - tak, jak w przypadku wyborów na prezydenta miasta. Zostaną powołane Miejska i Obwodowe Komisje Wyborcze, głosować będzie można przez cały dzień. Koszty związane z kampanią informacyjną i przeprowadzeniem wyborów pokryje budżet miasta, ale za kampanię wyborczą każdy kandydat do rady osiedla zapłaci z własnej kieszeni.

- To bubel prawny! Dziwię się, że takie coś powstało - uważa Krzysztof Sumera, przewodniczący Komisji Interwencyjnej Rady Osiedla Śródmieście Bielsko, który w tej sprawie wystosował list otwarty do Rady Miejskiej Bielska-Białej.

Dzieli się w nim wątpliwościami dotyczącymi nowej ordynacji wyborczej, zwraca uwagę na duże koszty organizacji takich wyborów i obawia się o frekwencję wyborczą. Podkreśla, że dotychczasowy sposób powoływania rad był lepszy.

Edward Kołek, przewodniczący Rady Osiedla Hałcnów przyznaje, że rada osiedla w obecności kworum jednoznacznie negatywnie oceniła nową ordynacje wyborczą. W podobnym tonie wypowiada się Grażyna Nalepa, wieloletnia przewodnicząca Rady Osiedla Złote Łany, obecnie radna miejska. Nie brak głosów, że nowa ordynacja wyborcza to droga do likwidacji rad osiedli w niektórych dzielnicach miasta - w przypadku niskiej frekwencji wyborczej rada nie będzie mogła działać przez najbliższe cztery lata.

Jarosław Klimaszewski, bielski radny PO, przewodniczący rady miejskiej uważa, że pomysł nowej ordynacji jest dobry. Zwraca uwagę na sytuację, w której w kilkunastotysięcznym osiedlu na wybory rady przychodzi np. 30 osób, które następnie występują w imieniu wszystkich mieszkańców.
- Wydaje się to nieadekwatne. Powinna być określona reprezentatywność. Rady muszą być wybierane w poważnych wyborach - argumentuje.

W Bielsku-Białej działa 30 rad osiedlowych. Ich zadaniem jest wspomaganie pracy gminy. Członkowie rady osiedla wybierani są co cztery lata w liczbie 15 lub 21, jeśli dzielnica liczy więcej niż 20 tys. mieszkańców.
Krzysztof Sumera, przewodniczący Komisji Interwencyjnej Rady Osiedla Śródmieście Bielsko podkreśla, że praca w radzie ma charakter społeczny i wymaga czasu i poświecenia na sprawy związane z działalnością na rzecz mieszkańców.

- To m.in. chodzenie do urzędów i załatwianie spraw mieszkańców, z którymi do nas przychodzą - przyznaje.
Ale nie tylko to. Rada Osiedla Śródmieście Bielsko np. współpracuje ze Szkołą Podstawową nr 22, na terenie której organizuje garażową wyprzedaż, prowadzi także gablotkę przy ul. Przechód, w której zamieszczane są informacje dla mieszkańców oraz okolicznościowe dekoracje wykonywane przez szkolne dzieci.
- To społeczna praca, na którą niewiele osób się decyduje - zaznacza Krzysztof Sumera.

W liście otwartym do Rady Miejskiej zastanawia się, który z kandydatów do rady osiedla zdecyduje się sfinansować kampanię wyborczą do rady, w której i tak pracuje się społecznie.

Do tej pory rady osiedlowe wybierano na zebraniach, które - poprzedzone informacją o nich - odbywały się na terenie każdego osiedla. W niektórych frekwencja sięgała 100 osób, gdzie indziej 30.

Z frekwencją nigdy nie było problemu w Hałcnowie.
- W Hałcnowie są społecznicy z natury, a rada działa prężnie, nie mam prawa narzekać - przyznaje Edward Kołek, przewodniczący rady osiedla Hałcnów. - Do tej pory wybieraliśmy spośród siebie na zebraniach. Nigdy nie było problemu - dodaje.
Uważa, że sam statut rad osiedlowych, jaki uchwalili bielscy radni, nie jest zły, bo znajdują się w nim zapisy przydatne dla rady osiedla. Ale ordynacja wyborcza to już nietrafiony pomysł.

Grażyna Nalepa, wieloletnia przewodnicząca rady osiedla Złote Łany, dziś radna miejska zwraca uwagę, że podczas wyborów według nowej ordynacji, rady z doświadczeniem i dużą działalnością mogą po prostu przestać działać.

- Jeśli nie zostanie przekroczony wymagany próg trzech procent frekwencji, nie będzie rady. Co wtedy? Przecież rada osiedla ma wiele do zrobienia. Mimo że środki finansowe są ograniczone, pole do działania jest duże. Rada osiedla jest łącznikiem z radą miejską, opiniuje wiele ważnych dla osiedla spraw. Działają w niej ludzie, którzy chcą coś zrobić dla swojego osiedla - zaznacza.

Henryk Wnuk, przewodniczący Rady Osiedla Śródmieście Bielsko pytany o opinię przyznaje, że przy nowym statucie może być problem z wyborem rady. - Sam pan wie, jak ludzie chodzą na wybory. A jak rada nie zostanie wybrana, to znika na cztery lata- mówi.

Nie brak opinii, że wobec nowej ordynacji wyborczej wielu obecnych członków rad osiedlowych zastanawia się nad sensem startu w wyborach. Po co startować i wydać pieniądze na kampanię, skoro np. nie będzie odpowiedniej liczby kandydatów lub wymaganej frekwencji, a wtedy rada nie będzie mogła działać ?

- Należy się cieszyć z każdej aktywności społecznej. Członkom rad osiedlowych należy pomagać, a nie utrudniać życie - uważa Przemysław Drabek, bielski radny PiS. Przypomina, że projekt uchwały o statucie osiedli został przyjęty przy zdecydowanym sprzeciwie radnych klubu PiS.

- W mojej ocenie ta forma wyborów jest zbyt kosztowana. Mówimy o wyborach powszechnych, które stanowią duży wydatek dla gminy. Trzeba będzie zabezpieczyć komisje wyborcze itp. Podczas dyskusji o projekcie tej uchwały była mowa o kwocie rzędu 200-300 tys. zł- przyznaje.
Jego zdaniem nowa rada miejska powinna powrócić do tematu.

Innego zdania jest przewodniczący bielskiej rady, Jarosław Klimaszewski, radny PO. Przypomina, że nad tą uchwałą rada poprzedniej kadencji pracowała ok. 3,5 roku konsultując ją z m.in. przedstawicielami rad osiedlowych, które w większości zaakceptowały takie rozwiązanie. Przypomina też, że uchwała niesie ze sobą zestaw uprawnień dla rad osiedlowych łącznie z wnioskowaniem do budżetu miasta.

- Rady osiedlowe muszą być wybierane w poważnych wyborach - podkreśla Jarosław Klimaszewski. Zwraca uwagę, że nadrzędnym celem tego rozwiązania jest reprezentatywność wyborów rad osiedlowych. A trudno o takich mówić, gdy w kilkunastotysięcznym osiedlu na zebranie wyborcze przychodzi np. 30 osób, które z własnego grona wybierają radę.

- Wybory będą trwały cały dzień. Będą działały komisje wyborcze. Nie widzę zagrożenia dla frekwencji, tym bardziej, że chcemy zmotywować mieszkańców przez istotną akcję informacyjną - zaznacza przewodniczący bielskiej rady.
Wyjawia, że jest plan, by ogłosić konkurs dla organizacji pozarządowych na przeprowadzenie skutecznej kampanii informacyjnej.

Co jeśli rada nie zostanie wybrana? Jej obowiązki przejmuje rada miejska lub rada sąsiadującego osiedla

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto