Zapłakało nawet niebo

Pamiętam historię Klimka Bachledy, jednego z założycieli GOPR, który zginął, gdy odważył się pójść na poszukiwanie turysty podczas burzy. Wszyscy inni się bali. Poszedł i już nie wrócił. Tak było z kapitanem Sławomirem Stróżakiem. Jako pierwszy poszedł sprawdzić minę, by ochronić życie innych. Zginął jako bohater - mówił nad trumną kpt. Sławomira Stróżaka, biskup diecezji bielsko-żywieckiej, Tadeusz Rakoczy.

Kilkaset osób przyszło do kościoła pw. Świętej Trójcy w Bielsku-Białej, by pożegnać kpt. Sławomira Stróżaka, który w minioną sobotę zginął od wybuchu miny w Iraku. Maleńki kościół nie był w stanie pomieścić wszystkich chcących towarzyszyć żołnierzowi w ostatniej drodze. Wiele osób nie zważając na chłód i ulewny deszcz, stało przed kościołem. Uroczystość żałobną celebrował biskup polowy Wojska Polskiego, gen. Sławoj Leszek Głódź.

- Służba wojskowa oznacza zaufanie. Kapitan Stróżak potrafił zaufać i przez to musiał złożyć największą ofiarę. Ofiara ta została jednak złożona nie tylko na ołtarzu ojczyzny, ale na ołtarzu całego świata. W imię walki z terroryzmem - mówił w homilii bp Głódź.
Ciało kapitana Stróżaka złożono na cmentarzu w dzielnicy Bielska-Białej - Wapienicy.
- Był znakomitym żołnierzem i godnym obywatelem Bielska-Białej, dobrym mężem i ojcem. Jego imię będzie nosić jeden z pododdziałów 18. batalionu desantowo-szturmowego w Bielsku-Białej - mówił minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński.

Nad grobem żołnierza stali jego najbliżsi. Mama Agata, żona Monika, 7-letni syn Szymon i 2-letnia córka Pola. Trudno było powstrzymać emocje, patrząc na ból rodziny...

Odznaczony pośmiertnie

Kpt. Sławomir Stróżak miał 34 lata. Pośmiertnie prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Uzyskał też stopień kapitana w Wojsku Polskim (dotychczas miał taki stopień tylko w ramach misji w Iraku).