Tak jak smutne było zakończenie rozgrywek w II grupie IV ligi w sezonie 2002/2003, tak niewesoły jest początek kolejnego. Po trzech kolejkach piątka naszych reprezentantów - BKS Bielsko-Biała, Czarni-Góral Żywiec, Koszarawa Żywiec, Pasjonat Dankowice oraz Walcownia Czechowice-Dziedzice zajmują miejsca w dolnej części tabeli. Najwyżej z beskidzkich zespołów plasuje się na razie Pasjonat. W niedzielę dankowiczanie zremisowali z Górnikiem Pszów 2-2 i z pięcioma punktami zajmują ósme miejsce w tabeli. Dwa oczka niżej, z trzema punktami są Czarni-Góral, a tuż za nimi Koszarawa z dwoma punktami na koncie. W strefie spadkowej plasują się BKS Bielsko i Walcownia, która nie wywalczyła jeszcze ani jednego punktu. Trenerzy, działacze i prezesi klubów przyczyn takiego stanu rzeczy upatrują w słabej dyspozycji zawodników. Dodatkowo wymieniają także kontuzje, kartki oraz niesprawiedliwe sędziowanie.
- Nie załamujemy rąk. W Bielsku powinniśmy zdobyć pierwszy punkt. Jeżeli uda nam się wzmocnić zespół dwoma, trzema zawodnikami, to na pewno będzie dobrze. Kończymy dogrywać kontrakt z Arturem Pajkosem, znanym z występów w Bielsku. Od czwartku z zespołem pracuje nowy trener. Funkcję powierzyliśmy Krzysztofowi Wiernikowi - mówi Tadeusz Stefaniec, wiceprezes Walcowni.
- Zespół nie jest przygotowany do rozgrywek - narzeka Alfred Gazda, trener BKS Bielsko. - Kiedy trenowałem zespół Koszarawy, to odbywaliśmy przed sezonem o połowę więcej treningów. Tymczasem w okresie przygotowań Natanek wyjechał na wczasy. Skutki widać na boisku. Zawodnikom starcza sił na 60 minut, a później brakuje im tlenu. Poza tym, w meczu z Victorią wystąpiliśmy bez trzech graczy z podstawowego składu.
Największym zaskoczeniem dla trenera Gazdy jest postawa żywieckich drużyn. Jego zdaniem, Czarni-Góral i Koszarawa z takimi składami powinny plasować się znacznie wyżej w ligowym szyku. I pewnie by się plasowały, gdyby zawodnicy byli bardziej zdyscyplinowani. Chodzi o Koszarawę. W trzech spotkaniach podopieczni Zdzisława Podedwornego nie wykorzystali trzech rzutów karnych. Pudłowali Staniek i Augustyniak.
- Jest trochę za wcześnie na pierwsze podsumowanie. Po siedmiu, ośmiu spotkaniach będę mógł powiedzieć znacznie więcej. Na pewno początek nie jest taki jak tego oczekiwali od nas kibice i działacze - mówi Zdzisław Podedworny, trener Koszarawy.
Z kolei Jan Laburda, szkoleniowiec Czarnych-Górala zwraca uwagę, że mecze z udziałem jego drużyny trwają tak długo, dopóki rywal nie strzeli decydującej bramki. Tak było m.in. w ostatnim meczu z Jastrzębiem. Goście strzelili bramkę na 3-2 w doliczonym czasie gry.
- To była 95 minuta - wylicza trener.
Najbliższy weekend w IV lidze zapowiada się niezwykle atrakcyjnie. W Bielsku BKS będzie podejmował Walcownię, a Koszarawa Czarnych-Górala. Szczególnie ciekawie będzie w Żywcu. Pojedynki zespołów grających w różnych częściach miasta od trzech sezonów wzbudzają wielkie emocje, nie tylko na boisku. Strony mają sobie wiele do zarzucenia także poza murawą.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?