- Większość dróg ma opiekunów, którzy wygrali przetargi na ich utrzymanie, ale są też takie, gdzie nie ma chętnych do odśnieżania - ubolewa Władysław Wnętrzak, wójt gminy Rytro. - Mieszkańcy są do tego przyzwyczajeni, radzą sobie sami. Na szczęście to są krótkie odcinki.
Do wysoko położonych przysiółków w Beskidzie Sądeckim ludzie docierają furmankami, samochodami z napędem na cztery koła i łańcuchami lub pieszo. Z pomocą ruszyli im strażacy-ochotnicy. W rejonie Rytra przecierają szlaki gąsienicowym pługiem, który kilka lat temu podarowali Norwegowie. - Największy problem to wiatr, który na otwartej przestrzeni zasypuje odśnieżone drogi - dodaje wójt Wnętrzak.
Odcięta od świata jest m.in. rodzina w przysiółku Graby (gmina Stary Sącz), do którego nie prowadzi droga gminna. - Na szczęście, w ostatnich dniach nikt nie potrzebował w takich miejscach pomocy - mówi Józef Zygmunt, dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego. - Drogi gminne, a nawet niektóre powiatowe nie są dobrze utrzymane.
Sprawdzają się na nich tylko karetki z napędem na cztery koła. - Szlaki górskie nie istnieją - ocenia sytuację Michał Słaboń, naczelnik Grupy Krynickiej GOPR. Odradza wyprawy do schronisk nawet posiadaczom specjalistycznego sprzętu. Warstwa śniegu w Beskidach sięga już nawet 1,7 metra.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?