Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Beskidzcy parlamentarzyści coraz śmielej zaznaczają swoją obecność w sieci

Artur Sugut
arc
Stanisław Pięta ćwierka na całego. Małgorzata Pępek woli Fejsa. Mirosława Nykiel publikuje filmiki, a Aleksandra Trybuś dopiero dojrzewa do Twittera.

Lokalni parlamentarzyści coraz śmielej zaznaczają swoją obecność w sieci. By nie pozostać w tyle z nowymi mediami i docierać do szerszego grona młodszych odbiorców, aktualizowana na bieżąco strona internetowa przez asystentów to za mało. Niektórzy z zasiadających w ławach sejmowych twierdzą, że kampania wyborcza trwa całą kadencję, inni starają się eksperymentować. Ale nie wszyscy.

Przeglądając najnowszy raport odnośnie polskiego Twittera, autorstwa Rafała Janika i Arkadiusza Pietrzyka, nietrudno zauważyć, że "ćwierkających" polityków w Polsce, zgodnie z zachodnimi trendami, jest coraz więcej. Tylko w 2012 roku ponad połowa aktywnych użytkowników tego wciąż niszowego portalu założyło swoje konta. Z kolei stronę na Facebooku posiada niemal każdy poseł z naszego okręgu. Autopromocja oparta na rozdawaniu ulotek i plakatów wyborczych powoli odchodzi do lamusa.

- Dla polskich polityków wzorem do naśladowania w kontaktach z mediami społecznościowymi był Barack Obama i amerykańskie kampanie wyborcze - uważa dr Patrycja Bałdys z Katedry Socjologii Akademii Techniczno-Humanistycznej, zastępca redatora naczelnego czasopisma "Media i społeczeństwo". Media społecznościowe są coraz częściej wykorzystywane przez polityków. - Po pierwsze jest to tani kontakt z potencjalnym wyborcą. Po drugie szybki. Po trzecie w miarę obszerny. Biorąc pod uwagę chociażby Facebooka czy Twittera, liczba odbiorców jest praktycznie nieograniczona. Wyborcy, do których trzeba dotrzeć są coraz młodsi i trzeba wykorzystać fakt, że używają mediów społecznościowych na co dzień. Trzeba dostosowywać się do nich i korzystać z tego, z czego oni również korzystają - podkreśla Patrycja Bałdys.

W realiach polskiej polityki najwięcej uwagi w sieci poświęca się aktywności Janusza Palikota, Donalda Tuska, Pawła Grasia czy Adama Hofmana. Jak jednak przedstawia się sytuacja korzystania z internetu przez parlamentarzystów z naszego regionu?

Stronę internetową ma każdy poseł. Ośmiu z dziewięciu znajdziemy na Facebooku, gdzie wykazują się mniejszym lub większym zaangażowaniem. Standardem stało się publikowanie na tym portalu informacji, stenogramów, plików video z interpelacji czy udostępniania zdjęć z wydarzeń, w których brali udział.

Poseł Ruchu Palikota Artur Górczyński uważa, że kontakt z wyborcami przez stronę internetową ma znikomy odbiór w porównaniu z popularnym "Fejsem", gdzie można się z nim komunikować na dwóch bliźniaczo podobnych pod względem treści stronach (fanpage i biuro poselskie): -Biuro poselskie Artura Górczyńskiego na Facebooku to eksperyment, ale wydaje mi się, że jest to przerost formy i prawdopodobnie będziemy rezygnować z tego konta. Liczyliśmy, że przez tę stronę będzie lepszy kontakt z wyborcami, ale nie przynosi to spodziewanego efektu, ludzie jednak wolą kontaktować się ze mną przez konto prywatne - zauważa poseł, ponadto często udzielający się na Twitterze.

CZYTAJ CZĘŚĆ II

Własny, prywatny profil zamiast strony z "lajkami" wybrali posłowie PiS - Stanisław Szwed i Stanisław Pięta. Ten drugi poza tym, że subskrybuje go blisko 700 osób, od czasu do czasu za sprawą swoich wpisów na Twitterze, staje się źródłem internetowych debat: - Działalność w internecie pozwala przezwyciężyć tradycyjny monopol mediów, buduje demokrację i niszczy układy. Wcześniej jeśli polityk inaugurował jakieś inicjatywy, dziennikarze mogli pomijać przekazywane przez niego informacje, teraz chcąc pozostawać w kontakcie z rzeczywistymi problemami muszą o tych sprawach pisać - uważa Pięta.

Szwed w przeciwieństwie do swojego partyjnego kolegi na Twittera nie ma czasu: - Prowadzenie regularnych polemik zabierałoby zbyt dużo uwagi - uważa poseł Szwed.

Podobnie ma się sytuacja z Małgorzatą Pępek z PO: -Możliwości oferowane przez Twitter, dodawanie jedynie bardzo krótkich wiadomości - do 140 znaków, to dla mnie zbyt mało, aby przekazać rzetelną informację o jakimś wydarzeniu - mówi. Posłanka przykłada uwagę do Facebooka, gdzie prowadzona przez nią strona ma ponad 1300 polubień i częste aktualizacje.

- W miarę możliwości jestem do dyspozycji mieszkańców w biurze poselskim, na spotkaniach w terenie, podczas pełnionych dyżurów poselskich. W innym przypadku pozostaje mi przekazywanie informacji za pośrednictwem strony internetowej i Facebooka - uważa Pępek.

Powody braku zaangażowania w Twittera posłów są przeróżne, ale głównym zarzutem jest lakoniczność przesyłanych treści.
Sławomir Kowalski z PO jest zdania, że tego typu komunikacja ma sens w przypadku członków rządu, dostarczających świeże informacje. Aleksandra Trybuś natomiast dopiero przymierza się do korzystania z tego medium: - Nie dojrzałam jeszcze do Twittera, na razie tylko obserwuję, podglądam działalność innych - tłumaczy poseł.

Od półtora roku na portalu nie publikuje Czesław Gluza.

CZYTAJ CZĘŚĆ IIII

Jacek Falfus z PiS ograniczył swoją obecność w sieci do strony internetowej, a na niej brak informacji o istnieniu polityka z Kóz na portalach społecznościowych. Na upartego można doszukać się Falfusa na Facebooku, gdzie ostatni post publikował w... 2011 roku. Przed wyborami na bieżąco zachęcał do głosowania, tuż po nich ograniczył się do podziękowań i zniknął. W witrynie, będącej jedynym źródłem informacji o polityku w internecie, aktualności pojawiają się nieregularnie, ograniczając się do kilku wiadomości miesięcznie:

- Mam świadomość, że nie wykorzystuję w pełni internetu. To jest zaniechanie i będzie inaczej. Ta metoda komunikowania się wymaga pewnej ciągłości i tak będzie niebawem. Zdaję sobie sprawę, że to rzecz, której nie powinienem zaniechać - przyznaje poseł Falfus.

W przypadku Mirosławy Nykiel z PO mamy do czynienia z wykorzystywaniem największej ilości kanałów komunikacji wśród posłów naszego okręgu wyborczego. "Dla każdego Posła i Senatora kontakt z wyborcami jest najważniejszy, nie tylko podczas kampanii wyborczej. Tak naprawdę trwa ona cały czas, bo prawdziwa kampania to praca na rzecz wyborców" - możemy przeczytać na jej stronie internetowej.

Oprócz witryny, profilów na Twitterze, Facebooku, nieco zaniedbywanym ostatnio kanale na Youtubie, gdzie publikuje filmy głównie ze spotkań Regionalnego Kongresu Kobiet i konferencji prasowych, posłanka prowadzi także bloga.

Mobilność i duża częstotliwość aktualizacji zdaniem dr Patrycji Bałdys może jednak nie wystarczać: -Czy aktywność przekłada się na wyniki wyborów to inna kwestia. Samo korzystanie z nowoczesnych środków i mediów to nie wszystko. Niektóre informacje, które się pojawiają wcale nie muszą mieć wpływu na popularność polityków i o tym należałoby pamiętać - mówi.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto