Głośno stało się o zabytkowej leśniczówce w Lipniku. Stowarzyszenie Lipnik wysłało do Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Katowicach pismo wzywając do niezwłocznego wpisania jej do rejestru zabytków województwa śląskiego.
- Do pojęcia działania skłonił nas trwały brak zainteresowania władz miasta Bielska-Białej ratowaniem tego unikatowego w skali kraju zabytku sztuki snycerskiej, jak również brak działań obecnego właściciela, który od 2015 r. nie użytkuje obiektu - argumentują w stowarzyszeniu. Obawiają się, że leśniczówka podzieli los bielskiej willi Hauptiga, wyburzonej w 2009 r.
Stowarzyszenie Lipnik przez 10 lat - w ramach umowy z Lasami Państwowymi - opiekowało się leśniczówką. Zdaniem Huberta Kobarskiego, na-dleśniczego Nadleśnictwa Biel-sko, nie robiło tego należycie.
- Z kilkunastu punktów zwartych w umowie, dwa zostały spełnione. Reszta wisi w powietrzu. Stowarzyszenie zobowiązało się do wielu rzeczy, których nie wykonało. Jedną część podpierali, a druga się waliła - mówi Kobarski.
Paweł Pajor, prezes zarządu Stowarzyszenia Lipnik uważa, że to krzywdzące słowa. Podkreśla, że stowarzyszenie i harcerze Pierwszego Szczepu Harcerskiego „Na Szlaku” włożyli wiele wysiłku w odnowę tego miejsca.
- Mamy na to świadków i dowody. Ale nie mogliśmy inwestować cały czas nie mając zagwarantowanego zwrotu nakładów. Umowa od początku była dla nas niekorzystna - mówi.
Na stronie internetowej stowarzyszenia czytamy, że w leśniczówce m.in. naprawiono dziurę w dachu, zamontowano rynny i rury spustowe, naprawiono i udrożniono system wodno-kanalizacyjny, instalacje elektryczne, zaadaptowano dolne pomieszczenia dla potrzeb edukacyjnych dla harcerzy, wzmocniono fundamenty i naprawiono werandę.
- Jako harcerze i stowarzyszenie nie byliśmy w stanie „zadziałać” wielkimi pieniędzmi, natomiast nie pozwoliliśmy, by ten obiekt popadł w ruinę - mówi Renata Lejawka, instruktorka harcerstwa. - Gdyby nas tam nie było, obiekt by spłonął lub zgnił. Przez 10 lat m.in. wyremontowaliśmy połowę parteru zlikwidowaliśmy smród, zgniliznę. To była społeczna praca harcerzy - wskazuje.
Dodaje, że stowarzyszenie starało się o „poważne pieniądze z różnych propozycji grantowych”, ale wobec braku przychylności nadleśnictwa nie udało się ich zdobyć.
W Lipniku wskazują, że odkąd stowarzyszenie i harcerze opuścili leśniczówkę w 2015 r, nadleśnictwo nic nie zrobiło z obiektem. Ogrodziło teren i zabroniło wchodzić.
Nadleśniczy Kobarski ma inne zdanie. Podkreśla, że pieniądze na podratowanie leśniczówki stowarzyszenie otrzymało od miejskiego konserwatora zabytków (leśniczówka jest w tym rejestrze - red.), a prace wykonała firma.
- Stowarzyszenie dostało obiekt w użytkowanie od Lasów Państwowych w celach edukacyjnych. A zrobiło z tego siedzibę harcerstwa, a także podnajmowało na miejsca do noclegu. - mówi.
Co dalej z leśniczówką? Nadleśnictwo przygotowuje przetarg na jej dzierżawę. Jest czterech chętnych zainteresowanych jej prowadzeniem. - Ze zwycięzcą przetargu podpiszemy umowę na czas określony. Są cztery osoby prawne zainteresowane dzierżawą leśniczówki. Być może uda się ją uratować - mówi nadleśniczy Kobarski.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?