MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Odżyły nadzieje

JAROSŁAW GALUSEK
Adam Małysz przyjmuje gratulacje od swojego menedżera Ediego Federera.
Adam Małysz przyjmuje gratulacje od swojego menedżera Ediego Federera.
Adam Małysz po sześciu z rzędu porażkach ze Svenem Hannawaldem wreszcie pokonał Niemca. Pojedynek tych dwóch wspaniałych skoczków był ozdobą niedzielnych zawodów.

Adam Małysz po sześciu z rzędu porażkach ze Svenem Hannawaldem wreszcie pokonał Niemca. Pojedynek tych dwóch wspaniałych skoczków był ozdobą niedzielnych zawodów. Małysz, lepszy po pierwszej serii, poszedł do szatni bardzo skoncentrowany. Jak zwykle odprowadzał go jego menedżer Edi Federer, lecz tym razem Austriak nie rozdawał promiennych uśmiechów. Jego mina zdawała się mówić: - Teraz musisz to zrobić Adam.

Podczas drugiej serii warunki pogarszały się z minuty na minutę. Kilka razy zielone światełko nie zapaliło się na czas i zawodnicy musieli schodzić z belki startowej. Wiatr hulał nad Krokwią w lewo i prawo, z góry i na dół. Zaczął padać śnieg. Czołówka nie miała łatwego zadania. Najdłuższą odległość w drugiej serii uzyskał Austriak Martin Koch (129,5 m), ale on trafił na przyzwoite warunki, a że atakował z 19. pozycji, więc nie liczył się w walce o medale. Później loty były krótsze. Gdy Hannawald uzyskał 125 metrów, wypełnione po brzegi trybuny Wielkiej Krokwi buchnęły radością. - Adam już wygrał! - krzyczeli kibice. Wcale nie było to jednak takie pewne. Wrzawa jaką zgotowała Małyszowi publiczność przyprawiała o ból głowy, ale nikt nie przejmował się takimi drobnostkami. Polak uzyskał nieznacznie gorszą prędkość na progu, ale wybił się doskonale i leciał niesamowicie spokojnie. - 123,5 metra - poinformował spiker i trybuny ucichły. Chwilę trwającą wieczność przedłużył polski sędzia - Kazimierz Długopolski. Jego nota nie miała jednak znaczenia. Wszyscy pozostali arbitrzy dali Małyszowi po 19,5, a to oznaczało, że Polak wygrał o 0,6 punktu!

Wybuch radości wyzwolił taką dawkę energii, że wystarczyłoby chyba na rozruch elektrowni atomowej. Jeden z kibiców, stojący tuż przy skarpie obok zeskoku, runął w dół. Lot miał krótszy od Małysza i, na szczęście, nic mu się nie stało. W tym czasie nasz skoczek przyjmował już gratulacje od Aleksandra Kwaśniewskiego, który przybiegł na wybieg wraz z obstawą. Prezydent RP podszedł także do stojącego obok Svena Hannawalda.

Ludzie szaleli z radości. ,Sto lat", ,Mazurek Dąbrowskiego" i ,Polska, biało-czerwoni" to były w niedzielę przeboje Wielkiej Krokwi. Publiczność długo nie opuszczała skoczni. Każda dziewczyna stojąca przy arenie chciała autograf mistrza, ale Małysz nie mógł zadowolić wszystkich. Później wesoły tłum ruszył na Krupówki. Zapowiadała się kolejna nieprzespana noc.

- Jestem szczęśliwa, że Adam wygrał, ale wściekła na organizatorów. Proszę sobie wyobrazić, że miałam bilet, ale nie wpuszczono mnie na skocznię. Musiałam obserwować konkurs przez lornetkę z ulicy. Szkoda. Tak chciałam go zobaczyć z bliska - mówiła ładna dziewczyna. Takich jak ona było mnóstwo.

Pozostali nasi skoczkowie wypełnili cel postawiony przez trenera Apoloniusza Tajnera. W każdym z konkursów do drugiej serii awansowało czterech Polaków. W sobotę dokonał tego Łukasz Kruczek z Bystrej. Dzięki niemu Podbeskidzie miało w finałowej serii dwóch przedstawicieli. Kruczek zajął 26. miejsce i był to jego największy pucharowy sukces w tym sezonie. - Miałem dzisiaj szczęście. Wiatr nie był najgorszy, a ponadto nie popełniłem błędu na progu. Po pierwszej serii musiałem liczyć zawodników gorszych ode mnie. Po skoku Duffnera mogłem odetchnąć z ulgą - powiedział Kruczek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto