Do napadu doszło w poniedziałek tuż przed 19.00 na bielskiej ulicy 3 Maja. Napastnik sterroryzował pracownika salonu gier bronią i skradł kasetkę z kwotą 1500 złotych po czym uciekł. Pracownik salonu pobiegł za sprawcą, ale zgubił go w okolicy zatłoczonego o tej porze centrum handlowego przy ul. Mostowej - relacjonuje Elwira Jurasz, rzecznik prasowy bielskiej policji.
Zaalarmowani o napadzie policjanci przeczesywali sklepy w centrum handlowym i pobliskie firmy. Poszukiwali młodego, wysokiego mężczyzny z zarostem na twarzy, który w czasie napadu, co wynikało z relacji pokrzywdzonego, posługiwał się językiem czeskim lub słowackim.
- W pewnym momencie zauważyli mężczyznę, który w pośpiechu wyszedł z jednej z firm przy ul. Gazowniczej. Policjanci zatrzymali go i usiłowali wylegitymować, ale nie miał on przy sobie dokumentów. Odmawiał podania, kim jest i utrzymywał, że nic nie rozumie, posługując się czeskim językiem. Mundurowi odnaleźli przy nim zrabowane pieniądze, a w pobliżu - porzuconą kasetkę - dodaje Jurasz.
Jak się szybko okazało, sprawca ukrył się w toalecie, gdzie w pośpiechu zgolił zarost. Chcąc zmylić policjantów, zmienił też koszulkę i spodnie. Stare ubranie i atrapę pistoletu wyrzucił do kosza. Na nic zdały się jego zabiegi.
Policjanci ustalili personalia sprawcy, którym okazał się 30-letni Czech. Zatrzymany trafił do policyjnej celi. Dzisiaj usłyszy zarzuty. Za napad z bronią w ręku grozi mu do 12 lat za kratami. O jego dalszym losie zdecyduje teraz prokurator i sąd
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?