Wyprawę po kilku bielskich instytucjach zaczynam z placyku przed Teatrem Lalek Banialuka. Kierunek pierwszy: Poczta Główna. Nie ryzykuję jazdy wyjątkowo ruchliwą ulicą 3 Maja, bo jeszcze mi życie miłe. Jadę chodnikiem wzdłuż ul. Mickiewicza. Ostrożniej przecinam pl. Chrobrego, bo ludzi sporo. Pierwsze przejście dla pieszych pod Zamkiem pokonuję na rowerze. Na drugim, przez ul. 3 Maja, decyduję się zejść z roweru.
Po chwili jestem przy poczcie. Stojaków na rowery brak, być może dlatego, że obok wejścia są barierki i to do nich zazwyczaj rowerzyści przypinają swoje dwa kółka. Teraz obieram kierunek: bielski ratusz. Jadę po chodnikach, bo ruch na ul. ks. Stojałowskiego tak duży, że aż strach.
Do ratusza z rowerem nie wolno się wpakować, ale przed wejściem głównym jest stojak na rowery. Nieco przysłonięty donicą na kwiaty, ale jest. Można do niego przypiąć z pięć sztuk. W sąsiednim budynku Urzędu Miejskiego, który znajduje się naprzeciwko, gdzie urzęduje większość wydziałów, też jest stojak. Wprawdzie na trzy rowery, ale dobre i to. Postanawiam udać się do bielskiej skarbówki przy ul. Sixta.
Jazda przez główny w mieście deptak, czyli ul. 11 Listopada, wymaga nie lada ostrożności, by nie potrącić pieszych. Na placyku, gdzie stoi pomnik Reksia miłe zaskoczenie: jest malutki stojak na rowery! Najgorzej jest jednak na końcu ul. 11 Listopada, bo muszę wnieść rower pokonując prawie 50 schodów, by dostać się na ul. 3 Maja. Dojeżdżając do Urzędu Skarbowego już z daleka widzę, że nie mam gdzie zostawić mojego jednośladu.
Do środka z rowerem wejść nie można. Przypinam więc rower do znaku drogowego, licząc na to, że straż miejska nie będzie miała zastrzeżeń. Po półgodzinnej jeździe po centrum miasta już wiem, że rowerzyści nie mają lekko.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?