Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strzelanina przed dyskoteką

ANNA CHAŁUPSKA
10 osób zasiądzie na ławie oskarżonych w sprawie ubiegłorocznej strzelaniny pod bielską dyskoteką "Queen". Tylko jednej z nich, Grzegorzowi P., zarzucono próbę zabójstwa. On też jako jedyny przebywa w areszcie.

10 osób zasiądzie na ławie oskarżonych w sprawie ubiegłorocznej strzelaniny pod bielską dyskoteką "Queen". Tylko jednej z nich, Grzegorzowi P., zarzucono próbę zabójstwa. On też jako jedyny przebywa w areszcie. Akt oskarżenia wpłynął właśnie do Sądu Okręgowego w Bielsku.

W lutym 2000 roku trzech mężczyzn: Sebastian S., Marek P. oraz Rafał H. pokłóciło się w jednym z bielskich lokali. O całym zajściu jeden z nich telefonicznie poinformował przebywającego w Zakopanem Grzegorza P., który na drugi dzień przyjechał do Bielska. Wcześniej jednak poprosił by, jego znajomi z osiedla: Sławomir T., Adam F., Krystian J., Gerard J., Krzysztof M. oraz Piotr M. razem z nim pojechali do lokalu "Brooklyn". Wszyscy przesiedzieli tam całą noc, nad ranem zadecydowali, że pojadą do dyskoteki "Queen".

Przed samym wyjściem z lokalu Grzegorz P. poszedł na zaplecze i przyniósł w reklamówce broń, którą rozdał znajomym. - Grzegorz P. oraz jeszcze jeden mężczyzna mieli przy sobie broń z ostrą amunicją. Reszta otrzymała gazową - poinformował nas jeden z prokuratorów prowadzących sprawę.

O 5.00 rano do dyskoteki "Queen" przyjechali Marek P. i Rafał H. Obaj skończyli właśnie pracę w Centrum Rozrywki "Happy Planet". - Przez około 20 minut rozmawiali w lokalu ze znajomymi. Potem postanowili wyjść. Kiedy byli już na korytarzu Marka P. potrącił Grzegorz P. Doszło do ostrej wymiany zdań. Za Markiem P. wyszedł jego kolega, a za Grzegorzem P. pozostali oskarżeni - dodał prokurator.
Kłótnia nie skończyła się jednak przed lokalem, gdyż Grzegorz P. wyciągnął pistolet i zaczął strzelać do Marka P. Z broni skorzystali także pozostali oskarżeni. W tym samym czasie znajomi Marka P. zaczęli go ratować. Mężczyzna miał przestrzeloną nogę i mocno krwawił. W szpitalu przeszedł skomplikowaną operację. Widząc, co się dzieje oskarżeni odjechali taksówkami na osiedle Karpackie, do Łukasza K., znajomego Grzegorza P, gdzie owiniętą w ręczniki ostrą broń włożyli do reklamówki. - Tam rozmawiali o strzelaninie i stwierdzili, że trzeba wynosić się z Bielska. Po wizycie znajomych Łukasz K., zadzwonił do swojej dziewczyny Agnieszki K., a potem zawiózł do niej broń. Dziewczyna schowała ją w piwnicy. Następnego dnia, po tym jak jej mieszkanie przeszukała policja, poprosiła siostrę Katarzynę, by ta zabrała pistolet z piwnicy i wyrzuciła go na śmietnik - stwierdził prokurator. Policja znalazła jednak broń ostrą, a także pozostałe pistolety gazowe. W sumie skonfiskowała cztery pistolety gazowe oraz pistolet "Frommer", kaliber 9 mm. Nie znaleziono jednak sportowego pistoletu, z którego Grzegorz P. strzelał do Marka P.

W trakcie śledztwa Grzegorz P., przekonywał, że działał w warunkach obrony koniecznej, pod wpływem strachu. - Nie można w ten sposób uzasadnić zachowania oskarżonego. Nawet jeżeli jego zamiarem było tylko przestraszenie Marka P. strzelał z broni, której konstrukcja pozwala na zabicie.
Przewidywał też, że może dojść do wypadku, i że oddając kilka strzałów może przeciwnika pozbawić życia - podkreślił prokurator. Tymczasem inni oskarżeni zeznali, że Grzegorz P. kilkakrotnie w wulgarny sposób groził Markowi P. śmiercią. Pokrzywdzony, pytany, dlaczego nie uciekał, stwierdził, że stał w miejscu, ponieważ tak bardzo zaskoczył go fakt, że ktoś chce go zabić.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto