Tak giną drzewa

Mieszkańcy Szczyrku są oburzeni. Nie wiadomo, kto wydał zgodę na wycięcie w centrum miasta kilkudziesięciu starych drzew. - To skandal - mówią rozgoryczeni ludzie. W Urzędzie Miasta, od kiedy burmistrz Tadeusz Fabia przebywa w szpitalu, nikt nie chce udzielić na ten temat żadnej informacji. - To burmistrz osobiście zajmował się tą sprawą - poinformowano nas w magistracie.

W ubiegłym roku Zarząd Miasta podjął decyzję o wycięciu 20 topoli przy ul. Spacerowej i na deptaku Nad Żylicą. To była słuszna decyzja, bo korzenie drzew niszczyły chodniki. W dokumencie jednak widać wyraźnie, że ktoś zdrapał prawdopodobnie żyletką liczbę 20 i dopisał 25 - mówi samorządowiec, który zajmuje się sprawą wycięcia drzew. Chce jednak zachować anonimowość. - W sumie zostało wyciętych ponad 80 drzew - powiedział nasz rozmówca.
Problem w tym, że oprócz topoli zostały także wycięte drzewa, które rosły przy ul. Beskidzkiej i w okolicach dworca.

- Te rejony miasta zostały całkowicie ogołocone. To były stare i szlachetne drzewa, m.in. jarzębiny i klony. W sumie pod piły poszło 85 drzew, o 60 więcej niż zapisano w dokumencie. Nie ma w nim ani słowa o tym, żeby wyciąć drzewa na tym terenie. Nie wiemy jeszcze, kto za to odpowiada - przyznał samorządowiec. Ma nadzieję, że w najbliższym czasie zajmą się tą sprawą radni. - Nie może być takiej samowoli. Przecież nasza komisja ochrony środowiska zajmowała się tym tematem. To właśnie po jej opinii Zarząd Miasta zadecydował o wycięciu 25 topoli. Nie rozumiem, dlaczego wycięto stare drzewa - stwierdził nasz rozmówca.