Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ziemia niczyja

Wanda Then
Połamane ławki, przerdzewiałe huśtawki, niebezpieczne piaskownice, łyse trawniki to tylko niektóre  koszmarki, które drażnią mieszkańców osiedla Piastowskiego
Połamane ławki, przerdzewiałe huśtawki, niebezpieczne piaskownice, łyse trawniki to tylko niektóre koszmarki, które drażnią mieszkańców osiedla Piastowskiego fot. Wanda Then
Bielskie osiedle Piastowskie zamieszkują głównie ludzie starzy i schorowani. Warunki, w jakich przyszło im żyć, są trudne do wyobrażenia. O teren ich osiedla nie dba nikt, bo to po prostu ziemia niczyja.

Osiedle od ponad roku nie ma gospodarza. Gminny Zakład Gospodarki Mieszkaniowej musiał zrezygnować z administrowania budynkami wspólnotowymi, w których większość mieszkań wykupili ich lokatorzy. Obowiązek ten przejęły wybrane przez wspólnoty prywatne firmy administracyjne. Wtedy okazało się, że nie ma kto dbać o teren i osiedlową infrastrukturę. Poszczególnym budynkom przypisany jest bowiem tylko grunt leżący pod nimi, reszta jest nadal własnością gminy. Administratorzy poszczególnych bloków nie mają obowiązku dbania o trawniki, skwerki, place zabaw, parkingi, drogi osiedlowe. Nie wiadomo nawet które śmietniki należą do którego budynku. Panuje więc chaos, wszędzie jest bałagan, osiedlowe przestrzenie przypominają dzikie wysypisko śmieci. Część ulic jest miejskich, część osiedlowych. Jak trzeba odśnieżać, sprzęt jeździ tylko po miejskich. Nie sposób poruszać się po osiedlu.

- Wszędzie pełno śmieci, dziurawe wewnątrzosiedlowe ulice, szczątki żywopłotów, rosnące dziko drzewa-chochoły, ubiegłoroczne liście wciąż leżą byle gdzie w popękanych workach foliowych, połamane ławki, pokruszone krawężniki. Nikt nie wycina starych drzew, które zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców - mówi Stanisława Owczarek, mieszkanka bloku przy ulicy Dębowej.

- Nie mamy nawet sklepów, bo mięsny i spożywczy zamknęły swoje podwoje. Czynsz był dla ich właścicieli zbyt wysoki. W spożywczym była kiedyś ekspedientka, która roznosiła do starszych ludzi zakupy. Tylko w naszym bloku jest 15 osób niepełnosprawnych, samotnych, bez opiekunów, którzy robiliby im zakupy. Tymczasem na zakupy chodzić trzeba na drugą stronę bardzo ruchliwej ulicy Sobieskiego - skarży się Zofia Małysiak.

Mieszkańcy ślą pisma do Ratusza, wspólnot mieszkaniowych, a nawet do biskupa Tadeusza Rakoczego, który kilka tygodni temu otrzymał dyplom "za dobro czynione na rzecz małej ojczyzny". Na razie odpowiedź dostali od prezydenta, ale tylko w sprawie sklepów. Pisze, że nie ma chętnych do prowadzenia w osiedlu sklepu spożywczego, a w dobie gospodarki wolnorynkowej, nie ma możliwości nakazywania tego komukolwiek.

Najlogiczniejszym wyjście byłoby dokonanie, tak jak dzieje się to w osiedlach spółdzielczych, podziału geodezyjnego. Wtedy każdemu budynkowi przyporządkowana zostałaby należąca do niego działka, a mieszkańcy każdego z bloków wiedzieliby co do niech należy i o co trzeba dbać. Problem jednak w tym, że to również oni musieliby za całą operację zapłacić. Wspólnoty musiałyby bowiem wykupić od gminy tak wytyczone działki i to na warunkach wolnorynkowych. Ocenia się, że najwyżej połowa mieszkańców byłaby w stanie ponieść koszty takiej operacji.

Gmina nie może samodzielnie wydzielić takich działek i przekazać ich wspólnotom, bo byłoby to niezgodne z prawem.

W takiej samej sytuacji jest osiedla Grunwaldzkie, wybudowane również na początku lat 50. minionego wieku. Tam jednak Ratusz zamierza przeznaczyć 3,7 mln zł na inwestycje i uporządkowanie terenu. Zadeklarował to przedstawiciel UM na spotkaniu Rady Osiedla.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto