Faworytem spotkania był rewelacyjny beniaminek, ale Kuźnia pokazała, że potrafi walczyć. Kibice, którzy liczyli, że emocji dostarczą efektowne bramki, srodze się zawiedli.
Spotkanie LKS Czaniec z Kuźnią Ustroń było najciekawszym meczem 13. kolejki V ligi. W pierwszej połowie częściej atakowali gospodarze i choć właśnie oni dłużej utrzymywali się przy piłce, to Czaniec stworzył groźniejsze sytuacje. W 20. min. Tomasz Stwora znalazł się przed bramką Kuźni, ale Jarosław Salachna świetnie obronił. Wcześniej do dośrodkowania w polu karnym doszedł Roman Płaza, ale jego strzał z woleja przeszedł nad bramką. Bramkarze obu zespołów, choć nie mieli wiele pracy, wystąpili w głównych rolach. Dobrze spisywał się Stanisław Sobala, który wybronił strzały Płazy i Janusza Szalbota.
Po przerwie decydująca dla przebiegu spotkania była 68. min. Za faul bez piłki czerwoną kartkę dostał obrońca Czańca Jacek Tomala. Mimo to gospodarze nie potrafili wykorzystać przewagi liczebnej i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
- Czaniec to dobry zespół i nie na darmo prowadzi. Po przerwie mieliśmy przewagę, ale nie potrafiliśmy jej wykorzystać. Rywale z kolei lepsze sytuacje mieli w pierwszej połowie - ocenił Tadeusz Morgoł, trener Kuźni.
- To był typowy mecz walki. W pierwszej połowie mogliśmy rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Nikt nie osiągnął zdecydowanej przewagi w środku pola. Gdybyśmy kończyli w jedenastu, byłby niedosyt. A tak cieszymy się z remisu - stwierdził Jerzy Sordyl, grający trener beniaminka.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?